"Św. Józef pomaga. I często z poczuciem humoru!"

Jarosław Dudała Jarosław Dudała

publikacja 19.03.2021 09:34

Patron naszego klasztoru? To musiał być św. Józef! - mówią polskie karmelitanki bose z klasztoru w Hafnarfjörður na Islandii.

Św. Józef to jeden z duchowych filarów Karmelu terezjańskiego. – To właśnie św. Józefowi powierzyła całe swoje życie, a także zakładane przez siebie klasztory, święta Nasza Matka Teresa od Jezusa – opowiada s. Agnieszka. Wstawiennictwu świętego Józefa, jak sama o tym daje świadectwo w swojej autobiografii, zawdzięcza powrót do zdrowia. Jej stan był na tyle poważny, że rodzina rozpoczęła już przygotowania do pogrzebu. Był to pierwszy przełom w życiu tej wielkiej świętej, która sama w znacznym stopniu przyczyniła się do kultu św. Józefa w Kościele. Zdrowie ciała, choć ważne, nie było jednak jedynym powodem wzywania pomocy św. Józefa. Teresa pragnęła, by ten wyjątkowy Opiekun stał się jej nauczycielem modlitwy i przewodnikiem duchowym - opowiada karmelitanka.

- Potem zadedykowała mu pierwszy (a także kilka następnych) reformowany klasztor karmelitanek. Można podać mnóstwo przykładów, jak św. Józef wspomagał świętą Naszą Matkę przez całe Jej życie. To On, wraz z Matką Bożą, ubierał św. Teresę w nową szatę podczas jednej z mistycznych wizji - dodaje s. Miriam.

Medytacja ikony św. Józefa
Karmelitanki bose Islandia

Karmelitanki z Islandii mają własne powody, żeby kochać św. Józefa. Są przekonane, że dzięki Niemu znalazły się na wyspie wulkanów.

Klasztor, w którym mieszkają, zajmowały wcześniej karmelitanki bose z Holandii. Ostatnie holenderskie siostry wróciły stamtąd do ojczyzny w czerwcu 1983 r. Miejscowi katolicy przyjęli to z bólem. Wtedy pewna siostra józefitka zakopała w ogrodzie opuszczonego klasztoru na nadmorskim wzgórzu medalik św. Józefa, prosząc: "Św. Józefie, przyprowadź tu nowe siostry". Dwa miesiące później kardynał Józef Glemp przyjechał do Karmelu w Elblągu, żeby zaproponować siostrom zajęcie klasztoru w Hafnarfjörður. Dość szybko uzbierała się dostateczna liczba chętnych na wyjazd, ale - był to czas tuż po zniesieniu stanu wojennego - otrzymanie paszportów graniczyło z cudem. Aż w marcu 1984 r. do elbląskiego klasztoru przyjechał przedstawiciel Urzędu ds. Wyznań z informacją o ich przyznaniu. Urzędnik ten nazywał się Józef Marzec. Siostry zaczęły starać się o bilety. Okazało się, że jedyne dostępne są na... 19 marca, czyli uroczystość św. Józefa. I tak w Jego w dniu, 37 lat temu, stanęły po raz pierwszy na islandzkiej ziemi. Było jasne, kto zostanie patronem ich nowego domu.

- To musiał być św. Józef! - mówi s. Agnieszka.

Polskie karmelitanki zaczęły na Islandii szerzyć kult swego Patrona. Opowiedziały o nim także miejscowemu krytykowi literackiemu, który pod ich wpływem konwertował na katolicyzm. Kiedyś w podróży, w Kopenhadze, zgubił  on walizkę z cenną zawartością, m.in. napisanymi przez siebie tekstami. Nawrócony Wiking nie wiedział, że w takich przypadkach należy się zwrócić do św. Antoniego, więc zaczął się modlić do św. Józefa. Siedział w hotelowym pokoju, gdy ktoś zapukał do drzwi. To był mężczyzna, który znalazł jego walizkę i odniósł ją właścicielowi. Okazało się, że jest Żydem o imieniu Józef.

- Św. Józef pomaga i to z poczuciem humoru - skomentowała s. Violetta.

Teraz polskie karmelitanki mają nowy powód, by prosić swego patrona o pomoc. Od ponad trzech tygodni ziemia na Islandii drży. Ludzie mieszkający w pobliżu miejsca, gdzie we wnętrzu ziemi gotuje się i przemieszcza rozgrzana do czerwoności magma, są niespokojni. Raz po raz ich domy się kołyszą. Zwłaszcza na półwyspie, u którego nasady znajduje się polski Karmel. Wszyscy czekają na erupcję. Raczej nie będzie to wybuch klasycznego stożkowego wulkanu. Naukowcy spodziewają się, że dojdzie do pęknięcia ziemi, a długość szczeliny będzie liczona w kilometrach.

Czy jednak z takim Patronem karmelitanki mają się czego bać?

Litania do świętego Józefa. Karmelitanki bose na Islandii
Karmelitanki bose Islandia