Nawet gdybyśmy byli jedyni...

Piotr Sacha

Pragnienie papieża sięga najdalszych granic, ale realizuje się w moim domu, w najbliższym sąsiedztwie... I zawsze w konkretnym czasie – aktualnie w realiach trzeciej fali pandemii koronawirusa.

Nawet gdybyśmy byli jedyni...

Dziś mijają 162 dni, odkąd świat poznał „Fratelli tutti”. Wystarczająco dużo czasu, by przeczytać obszerną i, trzeba przyznać, niełatwą encyklikę Franciszka. By pobyć z nią dłużej. Wejść pod powłokę słów, przejrzeć się w niej jak w zwierciadle. Można zacząć od tych kilku proroczych słów z początku encykliki: „Bardzo pragnę, abyśmy w tym czasie, w którym przyszło nam żyć, uznając godność każdej osoby ludzkiej, byli w stanie na nowo ożywić wśród wszystkich światowe pragnienie braterstwa”. Można by spuentować: Myśl globalnie, działaj lokalnie. Pragnienie papieża sięga najdalszych granic, ale jednak realizuje się w moim domu, w najbliższym sąsiedztwie, miejscu pracy czy nauki... Zawsze w relacji do konkretnej osoby. I zawsze w konkretnym czasie – aktualnie w realiach trzeciej fali pandemii koronawirusa.

A może tak już jest z wielkimi papieżami, że oklaskujemy ich, ale nie słuchamy... Czy ta fraza nie padała niemal po każdej pielgrzymce papieża Polaka do ojczyzny? „Oklaskujemy, ale nie słuchamy”. Na koniec dokumentu ogłoszonego w ubiegłoroczne wspomnienie Biedaczyny z Asyżu Ojciec Święty zostawia pewien trop, prowadzący do innego biedaczyny. „Chcę zakończyć wspomnieniem innej osoby o głębokiej wierze, która, wychodząc z intensywnego doświadczenia Boga, przebyła drogę przemiany, aby poczuć, że jest bratem wszystkich. Chodzi mi o błogosławionego Karola de Foucauld” – pisze Franciszek. Natychmiast lądujemy w głębi afrykańskiej pustyni. Można poczuć się nieco obco. Co radzi błogosławiony francuski trapista?

Karola de Foucauld: „Jeżeli Ewangelia jest słowem Bożym, to musimy wierzyć i uczestniczyć w życiu Kościoła – nawet gdybyśmy byli jedyni”.

Ciekawą intuicją afrykańską dzieli się też Johannes Hartl w książce „Ogień w moim sercu”. Założyciel Domu Modlitwy w Augsburgu pisze: „Jedną rzeczą jest wiedzieć, czym jest Afryka. Inną rzeczą jest spędzić tam jakiś czas, może wiele lat. Wszyscy znamy Dobrą Nowinę Jezusa Chrystusa. Ale czy znamy ją tak jak kraj, o którym po prostu wiele przeczytaliśmy, czy jak miejsce, które sami już odwiedziliśmy?”.

Rzecz jasna, niemieckiemu teologowi nie chodzi ściśle o konieczność fizycznego postawienia stóp na izraelskiej ziemi, oglądania na własne oczy miejsc związanych z życiem i działalnością Chrystusa. W obu powyższych cytatach powraca pytanie o głębokość mojej wiary, jak pisze papież Franciszek, „w tym czasie, w którym przyszło nam żyć”.