Certyfikat

Jakub Jałowiczor

Można było się spodziewać, że świat po pandemii będzie inny. Pandemia jeszcze trwa, a świat już się zmienia, być może trwale.

Jakub Jałowiczor Jakub Jałowiczor

Mam zaświadczenie o przyjęciu chrztu i na tej podstawie życzę sobie, by wpuszczano mnie do samolotów bez kontroli. Współczesne zasady bezpieczeństwa wprowadzono ze względu na zagrożenie ze strony dżihadystów. Przed zamachami z 11 września na pokład samolotu można było przecież wnieść scyzoryk. Teraz ochrona zabiera nawet puszkę coli, albo pastę do zębów, jeśli tubka jest zbyt duża. Nie kwestionuję ryzyka, ale nie każdy jest potencjalnym zamachowcem. Ja mam zaświadczenie, że jestem chrześcijaninem, a zatem nie mogę być muzułmaninem, a więc i islamskim terrorystą. Nie ma powodu, żebym czekał w kolejce, aż straż lotniskowa skończy dyskusję z pasażerem, który zabrał krem do opalania w butelce o pojemności powyżej regulaminowych 100 ml. Jeśli zaświadczenie o chrzcie to za mało, mogę donieść z kancelarii parafialnej kwit potwierdzający, że wpuszczam księdza z kolędą i nie złożyłem apostazji. A najlepiej, żeby każdy miał odpowiedni dokument w formie elektronicznej. Skanujesz kod i od razu wiadomo – albo wchodzisz od razu do samolotu, albo najpierw pokazujesz, co masz w kieszeniach. Brzmi sensownie?  

Równie sensownie brzmią propozycje wprowadzenia paszportu szczepionkowego. Z tą różnicą, że one nie są dowcipem. Takie rozwiązanie testowała Estonia, poważnie rozważa je Hiszpania, a Niemcy podpisały już z firmą IBM i przedsiębiorstwem z Kolonii kontrakt na stworzenie odpowiedniego systemu. W najbliższą środę rozmawiać będzie Komisja Europejska o wprowadzeniu w całej Europie elektronicznego certyfikatu, który potwierdzi, że dana osoba została zaszczepiona na covid-19, przeszła tę chorobę, albo ma negatywny wynik testu.

Pomysł jest forsowany, choć sprzeciwia się mu wielu mieszkańców Europy. Jeszcze parę miesięcy temu 2/3 Niemców opowiadało się w sondażach przeciw wprowadzaniu zaświadczeń. Problemów, jakie się wiążą z działanie takiego systemu jest mnóstwo. Choćby ten, że trudno mówić o dobrowolności szczepień, jeśli zależy od nich prawo do przemieszczania się. Nie jest zresztą pewne, czy kontrole będą dotyczyć tylko podróżnych. Kto zagwarantuje, że pod hasłem ochrony zdrowia publicznego obowiązku skanowania certyfikatów nie dostaną właściciele sklepów czy proboszczowie?

Można było się spodziewać, że świat po pandemii będzie inny. Pandemia jeszcze trwa, a świat już się zmienia, być może trwale. I nie jest to zmiana na lepsze.