Jeśli kraj ten kojarzy ci się jedynie z telefonami Samsung oraz samochodami Kia i Hyundai, a jego mieszkańcy z harówką 55 godzin tygodniowo i sześcio-godzinnym snem, najwyższy czas, byś zmienił zdanie. Dynamika Kościoła Korei zdumiewa…
Wierni w katedrze w Seulu.
henryk przondziono /foto gość
Doskonale pamiętam pierwsze spotkanie. W ukrytym w górach Bośni i Hercegowiny Medjugorju rozpoczynał się Różaniec. Na posadzce kościoła św. Jakuba rozłożyła się kilkudziesięcioosobowa grupa Koreańczyków. Tuż po pierwszych słowach Credo jak jeden mąż padli plackiem na ziemię i zastygli bez ruchu. Koreańczycy modlili się w ten sposób przez całe dwie tajemnice! Podziwiałem ich wytrwałość i… giętkość. W pewnym momencie zastanawialiśmy się nawet, czy nie było to grupowe zasłabnięcie…
Ponieważ regularnie na naszą rubrykę „Fakty i Opinie” przygotowuję newsy o koreańskich chrześcijanach, które mogą wprawić Jana Kowalskiego w lekkie osłupienie, postanowiłem przyjrzeć się bliżej temu Kościołowi. Już same tytuły agencyjnych informacji mówią wiele: „Wiosna Kościoła Korei”, „Liczba katolików zwiększyła się w ciągu ostatnich 20 lat prawie o połowę”, „Ponad połowa koreańskich kapłanów nie przekroczyła 50. roku życia”, „Katolicy stanowią 10 procent społeczeństwa, choć jeszcze pół wieku temu był to zaledwie 1 procent”, „Niemal 20 procent koreańskich katolików to młodzi, dwudziestoletni mężczyźni”.
Skąd wziął się dynamizm tego Kościoła, w którym modli się niemal 6 mln wiernych?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.