Morsowanie na krawędzi

Szymon Babuchowski

|

GN 8/2021

publikacja 25.02.2021 00:00

W czasach, gdy wszystko musi być „ekstremalne”, niektórym nie wystarcza zwykłe morsowanie. Chcą to robić w górach. Ale eksperci ostrzegają: to wyższa szkoła jazdy, ryzykowna nawet dla osób bardziej doświadczonych w tego typu aktywnościach.

Osoby, które od lat praktykują górskie morsowanie, twierdzą, że taka aktywność wymaga odpowiedniego przygotowania i rozsądku. Osoby, które od lat praktykują górskie morsowanie, twierdzą, że taka aktywność wymaga odpowiedniego przygotowania i rozsądku.
M.Lasyk /REPORTER/east news

Skąpo ubrani biegają po zaśnieżonych górach, często w trudnych warunkach. Ostatnio coraz częściej media donoszą o kolejnych akcjach ratunkowych, w której GOPR-owcy spieszą na pomoc wyziębionym morsom. Mimo to górskie morsowanie zdobywa w naszym kraju coraz większą popularność. I choć samo hartowanie ciała wydaje się czymś pozytywnym, warto zastanowić się, jakie są jego granice. I czy moda na ekstremalne aktywności w górach nie jest przypadkiem zwyczajnym igraniem z życiem.

Przecenianie sił

Tak było przynajmniej w przypadku grupy turystów, którzy w połowie stycznia, pomimo skrajnych warunków pogodowych, przy prawie 14-stopniowym mrozie wybrali się na Babią Górę ubrani w… buty i szorty. Bez bielizny termicznej, długich spodni, swetrów czy kurtek. Skutek? Jedna z uczestniczek wyprawy o mało nie przypłaciła jej życiem. Do szpitala trafiła z odmrożeniami wszystkich kończyn i w stanie głębokiej hipotermii. Temperatura jej ciała wynosiła 25,9 stopnia Celsjusza.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.