Cokolwiek uczyniliście...

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 08/2021 Otwarte

publikacja 25.02.2021 00:00

Mało które słowa potrafią tak postawić do pionu, jak te zapisane w Ewangelii świętego Mateusza: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.

Cokolwiek uczyniliście...

Każdemu, kto je słyszy i uważa się za człowieka wierzącego, powinny natychmiast stanąć przed oczyma tłumy głodnych, spragnionych, osamotnionych czy opuszczonych, których w ciągu swojego życia spotkał i minął, mijając w ten sposób Króla, Sędziego z sądu ostatecznego. Nie o strach jednak chodzi, a o poczucie przyzwoitości; o to, by uważając się za wierzącego, mieć świadomość, że ten Jezus, w którego się wierzy, powiedział również, że ubogich zawsze będziemy mieli pośród nas. A że powiedział to do Judasza, zbulwersowanego „marnotrawieniem” drogiego olejku, to już inna sprawa. Bo liczy się intencja, otwarcie serca, zrobienie kroku naprzód – w kierunku potrzebującego człowieka.

Cieszą inicjatywy o charakterze „jałmużny wielkopostnej” podejmowane w różnych diecezjach naszego kraju. Co jakiś czas pojawiają się w mediach informacje o nich. Dzięki jałmużnie księży archidiecezji poznańskiej na przykład wsparcie otrzyma Dom Samotnej Matki w Kiekrzu, który świadczy pomoc dla matek różnych narodowości samotnie wychowujących dzieci. W ubiegłym roku wspólnotowa kapłańska jałmużna postna w archidiecezji katowickiej została przekazana na zakup respiratorów dla trzech szpitali leczących chorych na COVID-19, tegoroczna wesprze szpital świętego Józefa w Mikołowie. To inicjatywy ważne, trudno o nich pisać, bo przestroga: „niech nie wie lewa ręka, co czyni prawa” pozostaje aktualna. Nie o rozgłos też chodzi i nie o budowanie „pozytywnego wizerunku”. Raczej o zachętę.

W orędziu na Wielki Post papież Franciszek napisał: „Miłość jest darem, który nadaje sens naszemu życiu i dzięki któremu ludzi pozbawionych środków do życia uważamy za członków naszej rodziny, przyjaciół i braci. Niewiele, jeśli jest dzielone z miłością, nigdy się nie kończy, ale staje się rezerwą życia i szczęścia. Tak było z mąką i oliwą wdowy w Sarepcie, która ofiarowuje podpłomyk prorokowi Eliaszowi, oraz z bochenkami, które Jezus błogosławi, łamie i daje uczniom, aby rozdawali tłumom. Tak dzieje się z naszą jałmużną, małą czy dużą, ofiarowaną z radością i prostotą”. Dzielmy się zatem dobrem. A ono nigdy się nie wyczerpie. •