Czy demokrata w Białym Domu oznacza mniej korzystne wiatry dla Polski niż wtedy, gdy prezydentem USA jest republikanin? Takie przekonanie dominuje nad Wisłą. Historia pokazuje, że jest to bardziej złożone.
Nowy prezydent USA Joe Biden reprezentuje Partię Demokratyczną.
Doug Mills /The New York Times /epa/pap
Ten schemat jest widoczny przy okazji każdych amerykańskich wyborów: intuicja podpowiada, że prezydent republikanin będzie bardziej sprzyjał polskim interesom i naszemu bezpieczeństwu, bo Partia Republikańska jest „bardziej stanowcza wobec Rosji”. Natomiast prezydent z Partii Demokratycznej „rodzi obawy”, że będzie mniej zainteresowany naszym regionem, a jeśli już, to bliżej mu do porozumienia z Moskwą kosztem Warszawy. Czy ta intuicja ma poparcie w historii najnowszej?
Efekt Reagana
Niemal powszechne dziś w Polsce przekonanie, że bardziej sprzyjają nam amerykańscy republikanie, jest echem propolskiej polityki prowadzonej przez Ronalda Reagana w latach 80. XX wieku. Chodzi o jego rolę – wspólnie z Janem Pawłem II – we wspieraniu polskiego społeczeństwa i rodzącej się Solidarności, a nie polityki prowadzonej przez satelickie władze podporządkowane ZSRR. Nie jest to na tyle odległa historia, by przestała funkcjonować jako pewien mit (jako punkt odniesienia), zwłaszcza że jest on wzmocniony zakończoną właśnie kadencją Donalda Trumpa, który okazał się najbardziej propolskim prezydentem USA właśnie od czasów Reagana. Tyle tylko, że między rządami tych dwóch prezydentów jest cała epoka, w której pewne decyzje i gesty kolejnych lokatorów Białego Domu można uznać zarówno za potwierdzenie racjonalności tego prorepublikańskiego mitu w Polsce, jak i jego zaprzeczenie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.