Sezon na morsowanie

Anna Leszczyńska-Rożek

|

GN 2/2021

publikacja 14.01.2021 00:00

Choć coraz mniej mroźnych dni zimą, sezon na kąpiele pod chmurką trwa. A morsowanie stało się bardzo modne.

Sezon  na morsowanie ◄ istockphoto

Większość osób na myśl o kąpieli zimową porą reaguje dreszczem. O tej porze roku raczej się ogrzewamy i chronimy przed zimnem. Morsowanie wydaje się czymś niewyobrażalnie trudnym i ekstremalnym. A jednak z roku na rok coraz więcej osób próbuje zimowych kąpieli. I robi to regularnie, twierdząc, że morsowanie to świetna rzecz.

Tysiąc szpilek

Po wejściu do bardzo zimnej wody za pierwszym razem ma się uczucie, jakby w ciało wbijały się tysiące drobnych szpilek. Przy kolejnym zanurzeniu odczuwalne jest niewyobrażalne ciepło, a potem lekkie odrętwienie skóry. Takie wrażenia opisują osoby, które niedawno zaczęły przygodę z morsowaniem. Doznania, wbrew pozorom, są przyjemne, a po kąpieli odczuwa się przypływ energii. Co dzieje się z naszym organizmem, gdy zanurzamy się w lodowatej wodzie?

Kiedy jest zimno, nasza skóra blednie, a ciałem wstrząsają dreszcze. Organizm pompuje wtedy krew spod powierzchni skóry w głąb organizmu, a mięśnie drgają, bo w czasie odpompowywania krwi zaczyna brakować im tlenu. Naczynia krwionośne zwężają się, a drgające mimowolnie mięśnie wytwarzają ciepło. Dlatego po morsowaniu niektórzy odczuwają zakwasy jak po intensywnym treningu. Zimowa kąpiel powoduje też zwiększenie produkcji hormonów takich jak noradrenalina, adrenalina, glukagon i trójjodotyronina. A to powoduje przyspieszenie przemiany materii, dzięki czemu organizm wytwarza potrzebną mu energię cieplną.

Dostępne jest 33% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.