Małe szpitalne cuda

GN 2/2021

publikacja 14.01.2021 00:00

O posłudze osobom zakażonym koronawirusem opowiada o. Maciej Ziębiec CSsR, kapelan Szpitala Narodowego.

O. Maciej Ziębiec CSsR – rekolekcjonista i misjonarz miłosierdzia w Domu Wypoczynkowo-‑Rekolekcyjnym w Rowach. W czasie pandemii koronawirusa posługuje jako kapelan w szpitalu tymczasowym na Stadionie Narodowym w Warszawie. O. Maciej Ziębiec CSsR – rekolekcjonista i misjonarz miłosierdzia w Domu Wypoczynkowo-‑Rekolekcyjnym w Rowach. W czasie pandemii koronawirusa posługuje jako kapelan w szpitalu tymczasowym na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Tomasz Gołąb /Foto Gość

Maciej Kalbarczyk: Jeszcze przed rozpoczęciem pracy w szpitalu zachorował Ojciec na COVID-19. To było trudne doświadczenie?

O. Maciej Ziębiec CSsR: Na początku byłem bardzo zły, to pokrzyżowało moje plany. Siedziałem bezczynnie w swoim pokoju i czekałem na rozwój wydarzeń. Wtedy zrozumiałem, jak bardzo brakuje mi pokory. Przez kilka dni wysoka gorączka nie pozwalała mi wstać z łóżka, ale później objawy ustąpiły. Miałem czas na modlitwę i przeczytanie kilku dobrych książek. Dzisiaj jestem Panu Bogu bardzo wdzięczny za tamto doświadczenie. Dzięki niemu jest mi łatwiej rozmawiać z pacjentami, których dotknęła ta choroba.

Jak wyglądały święta Bożego Narodzenia w Szpitalu Narodowym?

Były wyjątkowe. Widząc, jak bardzo osamotnieni są nasi pacjenci, wspólnie z personelem medycznym staraliśmy się ich pocieszyć: zorganizowaliśmy skromną wigilię, śpiewaliśmy kolędy i podchodziliśmy z opłatkiem. Z południa kraju dotarły do nas wykonane przez dzieci kartki świąteczne. Gdy wręczyliśmy je chorym, na ich twarzach pojawiły się łzy wzruszenia. Dowiedzieli się, że ktoś o nich pamięta i modli się za nich. Takie małe okruchy miłości, które człowiek daje drugiemu, pomagają przeżyć trudne chwile.

Czy chorzy chętnie rozmawiają z kapelanem?

Podchodzę do wszystkich pacjentów, zarówno wierzących, jak i niewierzących. Ci, którzy od wielu lat nie uczestniczyli we Mszy Świętej, czują się skrępowani rozmową z księdzem. Zdarzają się także osoby, które z różnych przyczyn nie mogą uczestniczyć w życiu sakramentalnym, trudno im pokonać barierę grzechu. Staram się wejść w relację także z tymi, którzy z niechęcią patrzą na wspólnotę Kościoła i mają do niej wiele pretensji. To niesamowite, jak Pan Bóg działa w takich sytuacjach. Jego miłość jest jak kroplówka, która powoli sączy się do organizmu i zaczyna uzdrawiać. To właśnie w szpitalu wielu pacjentów odkrywa Chrystusa na nowo.

Dostępne jest 25% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.