Dotyk Boga

Wojciech Surówka OP

|

GN 52-53/2020

publikacja 23.12.2020 00:00

Obawa o zdrowie i życie zagrożone przez koronawirusa i kryzys, którego doświadczamy w Kościele, budzą w sercach lęk i zniechęcenie. W tych ciemnościach nadzieję przynosi narodzone w betlejemskiej grocie Boże Dzieciątko.

Dotyk Boga istockphoto; montaż studio GN

Wiele lat temu obejrzałem film opowiadający historię Helen Keller. W wieku 19 miesięcy przeszła zapalenie opon mózgowych, w wyniku czego straciła wzrok i słuch. Lekarze nie dawali jej szans na wyjście z zamkniętego świata. Dziewczynka próbowała porozumiewać się z otoczeniem gestami. Kiedy miała ochotę zjeść chleb, udawała, że kroi go w powietrzu i smaruje kromki masłem. Jednak wciąż pozostawała wyobcowana, a przez to stawała się coraz bardziej rozdrażniona i zamknięta w sobie. Żyła w świecie, do którego nikt nie miał dostępu.

Zmiana nastąpiła wraz z pojawieniem się nowej nauczycielki Anny Sullivan, która zastosowała nowatorską metodę pracy z osobami głuchoniewidomymi. Kreśliła na dłoni dziewczynki znaki. Pamiętam pewną scenę z filmu – nauczycielka wkłada w dłoń dziewczynki słowa jak kamyki. Wiedziała, że kluczem do sukcesu jest konsekwencja, dlatego była stanowcza i wytrwała. Każda litera miała swój odpowiednik wyrażany dotykowym znakiem migowym. Przez kilka tygodni Helen nie potrafiła zrozumieć tego alfabetu. Przełom nastąpił przy ogrodowej pompie, z której płynęła woda. Nagle jakby ktoś zapalił światło. Włożone do ręki słowo „woda” nabrało znaczenia. Helen zrozumiała. Był to początek nowego życia. Po latach nauczyła się kilku języków, obroniła tytuł naukowy i została sławną pisarką. Historia jej życia jest dla mnie metaforą ludzkości sprzed narodzenia Jezusa i po tym wydarzeniu.

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.