Fałszywa receptura

Franciszek Kucharczak

publikacja 17.12.2020 06:30

Myśl wyrachowana: Opłatek ma się tak do aborcji jak łamanie się opłatkiem do łamania kołem.

Fałszywa receptura

Środowisko Strajku Kobiet rozprowadza opłatki z piorunem, zachęcając do dzielenia się nim i tworzenia w ten sposób wspólnoty w ramach „obywatelskiego sprzeciwu”.

Ciekawy pomysł – symbol miłości i pokoju, ściśle związany ze świętowaniem narodzenia najważniejszego Dziecka świata, ozdobiony znakiem walki o nieskrępowane zabijanie dzieci.

– Od lat nie uczestniczę w życiu religijnym Kościoła katolickiego, ale opłatek, choinka i wigilijna kolacja są według mnie kulturowym dziedzictwem, z którego czerpią też osoby niewierzące czy innych wyznań – mówi zachwyconej „Gazecie Wyborczej” pomysłodawczyni piorunowego pseudoopłatka.

A z pewnością. Obecnie chyba większość Europejczyków w taki sposób podchodzi do tematu. Ale oni z reguły przynajmniej tę tradycję kultywują, a nie wywracają na lewą stronę, robiąc z niej zaprzeczenie samej siebie.

Bywa, że i ateista stawia sobie w domu stajenkę, ale i wtedy w żłóbku mimo wszystko leży figurka Dzieciątka, a nie podobizna pani Lempart z manifestem feministycznym na czole. Są też tam chyba Maryja i św. Józef, a nie Magdalena Środa i Robert Biedroń.

Jasne, że każdemu wolno i takie rzeczy zrobić. Każdy może z wigilii zrobić libację i – jak w „Rozmowach kontrolowanych” – zamiast kolęd śpiewać „Podmoskowskije wieczera”. Byłoby jednak uczciwiej nie nazywać tego wigilią. Tak jak uczciwiej byłoby tego czegoś z błyskawicą nie nazywać opłatkiem.

Nawet jeśli ktoś nie ma wyższych odniesień, powinien mieć tyle wyczucia, żeby rozumieć, że to jest po prostu nie w porządku wobec społeczeństwa. No bo nawet jeśli ktoś traktuje świąteczne zwyczaje wyłącznie jak kulturowe dziedzictwo, czyli jak, powiedzmy, oscypek, to nie powinien fałszować receptury, dodając do tegoż oscypka tłuczonego szkła czy trucizny na szczury.

A tak przy okazji – trochę zaskakuje ta nowa ochota ideologów laicyzmu do sięgania po symbolikę opłatka. Nie dalej jak rok temu lewicowi politycy awanturowali się o spotkanie opłatkowe w Sejmie, „bo to religijna uroczystość”. – Ja jestem niewierząca i nie będę szła na żaden opłatek – deklarowała rzeczniczka SLD Anna Maria Żukowska. Klaudia Jachira z KO odrzuciła zaproszenie, bo jeśli coś obchodzi, to „przesilenie zimowe”. Z kolei Joanna Senyszyn z Lewicy powiedziała, że może przyjdzie, ale „oczywiście bez łamania się opłatkiem, bo tego nie robię”.

Cóż – to jest przynajmniej konsekwentne. Jeśli uważam, że symbolika opłatka nie odpowiada moim przekonaniom, to go nie używam, a nie szokuję ludzi prowokacjami, odwracającymi jego znaczenie.

No, tak byłoby właściwie. Tyle tylko, że właśnie to jest najbardziej chodliwe, co jest niewłaściwe. Na tym polega grzech. I dlatego przychodzi Zbawiciel. Pojawia się w znaku Dziecka, którego – znowu – ludzie nie chcą. •

* * * * *

Wygrana

Koniec sprawy drukarza z Łodzi. Sąd Najwyższy podtrzymał postanowienie Sądu Apelacyjnego z Łodzi, który uchylił wcześniejsze wyroki skazujące. Przypomnijmy, że w 2015 r. mężczyzna nie przyjął zlecenia na druk materiałów promujących Fundację LGBT Business Forum. Powołując się na swoje sumienie wyjaśnił, że nie zgadza się na propagowanie tego rodzaju ideologii. Co ciekawe, rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, zamiast bronić praw obywatelskich drukarza, wystosował wniosek o jego ukaranie. W konsekwencji Sąd Rejonowy dla Łodzi-Widzewa w Łodzi i Sąd Okręgowy w Łodzi skazały wówczas mężczyznę na podstawie art. 138 Kodeksu wykroczeń, zarazem odstępując od wymierzenia kary. Wyrok ten podtrzymał Sąd Najwyższy, pomimo wniesionej przez prokuratora generalnego kasacji. Sprawa uległa zmianie w czerwcu 2019 r., gdy Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że przepis z Kodeksu wykroczeń, który był podstawą skazania drukarza, jest niezgodny z konstytucją. W wyniku tego Sąd Apelacyjny w Łodzi – podzielając stanowisko prawników Ordo Iuris – uchylił wcześniejsze wyroki i umorzył postępowanie. Podtrzymujące tę decyzję postanowienie Sądu Najwyższego kończy ponadpięcioletnią walkę o oczyszczenie z zarzutów mężczyzny, który korzystał z wolności gwarantowanych mu przez konstytucję. Trwało to trochę, ale było o co walczyć – gdyby drukarz ostatecznie przegrał, wyszłoby na to, że każdy Polak ma swoje prawa, ale bez prawa do ich użycia. •