Co z kolędą?

ks. Włodzimierz Lewandowski

|

GN 51/2020

publikacja 17.12.2020 00:00

Wiele osób, nawet obojętnych i żyjących na obrzeżach swoich wspólnot parafialnych, nie wyobraża sobie początku nowego roku bez kapłańskiego błogosławieństwa. Stąd tytułowe pytanie: co z kolędą?

Co z kolędą? Magdalena Gorożankin /Foto Gość

Pandemia wywróciła nasze życie do góry nogami. Także na poziomie parafii. Celebrowane przy małej obecności wiernych Msze św., odwołane wizytacje, wreszcie perspektywa rezygnacji z tradycyjnej wizyty duszpasterskiej, tak zwanej kolędy. O ile w większych i bardziej zlaicyzowanych środowiskach odwołanie kolędy nie budzi emocji, to tam, gdzie katolicyzm wciąż jest zjawiskiem kulturowym, przyjmowane jest ze smutkiem.

Kolęda, czyli co?

Pojawienie się tego pytania jest dobrą okazją, by przyjrzeć się roli i znaczeniu tej formy spotkania duszpasterzy z parafianami. Przez jednych poddawanej totalnej krytyce, przez innych oczekiwanej.

Zacznijmy od refleksji nad tym, czym kolęda nie jest. Wbrew oczekiwaniom kolęda nie jest ani sposobem ewangelizacji, ani miejscem formowania dojrzałych chrześcijan. Bo ewangelizacja wymaga celebracji, głoszenia kerygmatu, świadectw i czasu na osobistą decyzję. A formacja nie jest jednorazową aktywnością; raczej rozłożonym na lata procesem, w którym istotną rolę odgrywa katecheza, zwłaszcza mistagogiczna. Stąd oczekiwanie, że kolęda będzie swoistym przeoraniem parafii i nowym zaczynem, nie bierze pod uwagę jej specyfiki i przyjmujących takie założenie rozczaruje.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.