Masz już wszystko

Marcin Jakimowicz

Dlaczego aresztowany przez pobożnych braci mistyk jest idealnym patronem na czas pandemii? Co Jan od Krzyża podpowiada pokoleniu spotkań online?

Masz już wszystko

Mam wrażenie, że jest aktualny jak nigdy dotąd. Po pierwsze przez przykład posłuszeństwa (oj, przydałoby się wielu internetowym „władcom dusz”, którzy pod buńczucznym sztandarem „grunt to bunt”, zdają się budować swe małe, lokalne, alternatywne Kościoły). 

35-letni Jan nocą 2 grudnia 1577 został porwany przez pobożnych, sprzeciwiających się reformie mnichów, którzy na polecenie władz zakonu włamali się do jego celi w Ávili i wywlekli do klasztoru w Toledo. Mimo aresztowania i osadzenia w lochach twierdzy (by odmawiać brewiarz musiał stawać na ławce, by skorzystać z wątłego światła sączącego się z sąsiedniego pomieszczenia, a jego więzienną dietę stanowiły chleb, woda i skromniutka porcja solonych ryb), gdy usłyszał od braci mocne zarzuty, że rozbija zakon, nie tylko nie opuścił zgromadzenia, ale… rychło wziął udział w kapitule, na której karmelici wybrali go na przełożonego konwentu w Jaen. 

Siedział zamknięty w karcerze przez dziewięć miesięcy. Symboliczne. Te „nowe narodziny” były czasem dojrzewania „Pieśni duchowej”. To właśnie w tej perełce XVI-wiecznej literatury duchowej pokolenie maseczek, pandemicznych obostrzeń, które większość spotkań musi przeżywać online, znajdzie niezwykle cenną wskazówkę: „Bóg mieszka w tobie”.  

„I czemu jeszcze szukasz Go poza sobą, gdy w samej sobie masz wszystkie swe skarby, swe rozkosze, swoje zadowolenie, swoje nasycenie i swe królestwo – czyli twego Umiłowanego, którego pragniesz i szukasz? – notował mistyk („Pieśń duchowa” 1, 7-8) - Tu Go więc pożądaj, tu Go uwielbiaj, a nie wychodź Go szukać poza sobą, gdyż wówczas rozproszysz się i zmęczysz”.

To obowiązkowy podręcznik dla tych, którzy chcą żyć w uwielbieniu i doświadczać Bożej obecności. Jak bardzo swego czasu pomogły mi słowa: „Nawet jeśli dusza doświadczałaby nadprzyrodzonego obcowania czy też poznania, to nie powinna przyjmować tego, co doznaje, za posiadanie czy też jasne i istotowe poznanie Boga. Nie oznacza to również, że ma Boga więcej lub, że jest w Bogu bardziej, nawet gdyby tak miało być. A gdyby nawet wszystkich tych zmysłowych i duchowych łask zabrakło, a dusza pogrążyłaby się w oschłości, w mroku i osamotnieniu, nie powinna przez to sądzić, że wówczas bardziej jej Boga brakuje”. 

Masz wszystko. „Nie wychodź szukać Go poza sobą, gdyż rozproszysz się i zmęczysz”…