Chcieli chleba, dostali kule

Jan Hlebowicz

|

Nowy numer 50/2020

publikacja 10.12.2020 00:00

Na ulicach Gdyni śmierć poniosło 18, w Gdańsku 8, a w Szczecinie 16 osób – głównie robotników, studentów, uczniów. Do dziś nie ukarano odpowiedzialnych za wydanie rozkazów strzelania do manifestantów.

Jednym z zamordowanych  w „czarny czwartek” był Zbyszek Godlewski, pierwowzór tytułowego bohatera „Ballady o Janku Wiśniewskim”. Jednym z zamordowanych w „czarny czwartek” był Zbyszek Godlewski, pierwowzór tytułowego bohatera „Ballady o Janku Wiśniewskim”.
Edmund Pepliński /pap

Jerzyk Skonieczka, lat 15. Pasja: wędkowanie. Pomocny i zawsze uśmiechnięty chłopak – tak zapamiętali go najbliżsi. Uwielbiał robić kawały. Kiedyś wrzucił śpiącemu kuzynowi węgorza do łóżka. Jednocześnie był bardzo odpowiedzialnym i pracowitym małym mężczyzną, który wspierał mamę w utrzymaniu domu. Latem zarabiał pieniądze, sprzedając lody na gdyńskiej plaży. Miał do tego smykałkę. 17 grudnia 1970 r. nie brał udziału w manifestacjach. Z ciekawości poszedł przyjrzeć się im z bliska. Nie zginął na miejscu. Umierał w szpitalu przez trzy dni. Trudno było go rozpoznać. Był cały spuchnięty i owinięty w bandaże. W dokumentach Służby Bezpieczeństwa zanotowano: „Zmarł na skutek postrzału w głowę z uszkodzeniem mózgu”…

Macie robić swoje!

Pod koniec lat 60. niewielu Polaków pamiętało triumfującego Władysława Gomułkę z roku 1956, kiedy został wybrany na I sekretarza KC PZPR. Model polityczno-gospodarczy, którego był twarzą, okazał się niewydolny i anachroniczny. Mimo to wydarzenia z początku grudnia 1970 r. nie zapowiadały dramatu, który wkrótce miał się wydarzyć. Dokładnie na tydzień przed rozpoczęciem antyrządowych demonstracji Gomułka świętował jeden z największych politycznych sukcesów. W Pałacu Rady Ministrów Polska Rzeczpospolita Ludowa i Republika Federalna Niemiec, podpisały układ o normalizacji stosunków, co ćwierć wieku po zakończeniu II wojny światowej stanowiło prawdziwy geopolityczny przełom. Powodzenie komunistycznych dyplomatów zbiegło się w czasie z zakończeniem opracowywanej od kilkunastu miesięcy operacji ekonomicznej. Podwyżka cen, w tym produktów spożywczych, ogłoszona 12 grudnia 1970 r., tuż przed świętami Bożego Narodzenia, wywołała społeczne oburzenie. Wicepremier PRL Stanisław Kociołek przyjechał do Gdańska, aby stonować nastroje robotników. Został źle przyjęty. Jak relacjonował reporter Michał Mońko: „Słychać buczenie, tupanie, a wreszcie pokrzykiwania. Kociołek próbuje przekonywać stoczniowców do swoich racji. Mówi coraz głośniej, coraz agresywniej, coraz bezczelniej. Ale w ogólnym chaosie jego wypowiedzi nie trafiają do ludzi”. Kociołek zareagował ze złością: „Ja, towarzysze, po pomoc do was nie przyjechałem. Macie robić swoje!”. W końcu wzburzeni stoczniowcy ostentacyjnie wyszli.

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.