Patronka życia i duchowa adopcja dziecka nienarodzonego

M. Gajos

publikacja 12.12.2020 00:00

12 grudnia wspominamy Matkę Boską z Guadalupe. Dlaczego w tym dniu warto pomyśleć o najbardziej bezbronnych istotach i podjąć się modlitwy za poczęte dziecko i jego rodziców?

Patronka życia i duchowa adopcja dziecka nienarodzonego   Matka Boża z Guadalupe. Wikipedia

"Przesłanie Matki Bożej z Guadalupe, Patronki i Obrończyni życia poczętego jest także apelem nieba skierowanym do wszystkich narodów na całym świecie. Jesteśmy dziś świadkami przerażającego paradoksu: kiedy w XVI w. Maryja z Guadalupe położyła kres krwawym ofiarom z życia ludzkiego wśród Azteków, to w dzisiejszym świecie, nawet w narodach chrześcijańskich powraca się i praktykuje pogańskie obyczaje pozbawiania życia najsłabszych i najbardziej bezbronnych istot ludzkich przez zbrodnie aborcji, a nieuleczalnie chorych i starców przez eutanazję" - powiedział Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Meksyku 24 stycznia 1999 r. 

Jakże aktualne wydają się być słowa Jana Pawła II po 21 latach od ich wypowiedzenia. Wydawałoby się, że już nie ma krwawych ofiar z ludzi, przecież jesteśmy tacy cywilizowani, a jednak może wcale nie różnimy się tak bardzo od Azteków? Dlatego warto zwrócić oczy na Maryję z Guadalupę. Przesłanie, które nam zostawiła, dotyczące świętości życia jest ciągle niezmienne.

Tak naprawdę historia Matki Boskiej z Guadalupe zainteresowała mnie kilka lat temu. Co wiemy o tym objawieniu? 

12 grudnia 1531 roku Matka Boża objawiła się Indianinowi św. Juanowi Diego. Nie powiem, ale ta data mnie zaskoczyła, że to objawienie miało miejsce w XVI wieku! Jakoś byłam przekonana, że nastąpiło ono później. Co ważne, Maryja mówiła do Indianina w jego ojczystym języku nahuatl. Z przekazów, ale i z samego obrazu wiemy, że była ubrana w różową tunikę i błękitny płaszcz (na którym widać gwiazdozbiory), opasana była czarną wstęgą (ważna informacja!), co dla Azteków oznaczało, że była brzemienna. Matka Boża kazała Indianinowi wejść na szczyt wzgórza i nazbierać do płaszcza rosnące tam róże, a należy przypomnieć, że był grudzień, a w grudniu w Meksyku te kwiaty nie rosną. Juan szybko spełnił to polecenie i udał się do biskupa i w jego obecności rozwiązał rogi swojego płaszcza. Na podłogę wysypały się kastylijskie róże, a biskup i wszyscy obecni uklękli w zachwycie. Na rozwiniętym płaszczu także zobaczyli wizerunek Maryi, który do dziś wisi w sanktuarium wybudowanym w miejscu objawień. Największym cudem Maryi była jednak pokojowa chrystianizacja meksykańskich Indian. 

Przeczytaj: Odpust zupełny na domowe obchody święta Matki Bożej z Guadalupe

Z ciekawostek nazwa Guadalupe,  jest prawdopodobnie przekręconym przez Hiszpanów słowem "Coatlallope", które w języku nahuatl oznacza "Tą, która depcze głowę węża". Aztekowie, gdy się o tym dowiedzieli, zaczęli się nawracać. Dlaczego? Bo czcili boga w postaci pierzastego węża. Zrozumieli, że Maryja go pokonała. Aż osiem milionów Indian przyjęło chrzest i to tylko w ciągu zaledwie sześciu lat po objawieniach.

Warto także zwrócić uwagę, że na tunice Maryi znajduje się czteropłatkowy kwiat jaśminu - kwinkunks, który dla Azteków był symbolem życia. Maryja z Gaudalupe mówi do nas także i dziś o świętości życia - od poczęcia. 3 maja 1953 roku kardynał Miranda y Gomez na prośbę polskiego Episkopatu oddał Polskę w opiekę Matki Bożej z Guadalupe. Polacy czczą Madonnę z Guadalupe jako Patronkę życia poczętego, ponieważ przedstawiona jest na obrazie w stanie błogosławionym.

Matka Boża z Guadalupe bardzo mocno kojarzy mi się z duchową adopcją dziecka poczętego, choć częściej o duchowej adopcji wspomina się w uroczystość Zwiastowania. Myślę jednak, że warto mówić o adopcji dziecka nienarodzonego właśnie w takim dniu, jak dziś.

Pierwszej adopcji podjęłam się w 2008 roku. I po latach wiem, że to była jedna z najlepszych decyzji. Przede wszystkim, o czym już wspominałam chyba kilka razy na blogu, nauczyła mnie regularnej modlitwy, ale także zaangażowania się w pomoc innym. Cieszę się, że chociaż na ten moment nie mam własnych dzieci, to jednak duchowo czuję się mamą 10. Jedenaste w drodze :) Poza tym ta codzienna modlitwa nie zajmuje dużo czasu - jedna dziesiątka różańca i krótka modlitwa za dziecko i jego rodziców. Polecam zajrzeć na stronę Fundacji Małych Stópek - tam wszelkie szczegóły znajdziemy o duchowej adopcji, jak również informacje o tym, jak pomóc mamom i dzieciom. 

Na kolejnych stronach zebrane świadectwa osób, które również zaangażowały się w duchową adopcję dziecka nienarodzonego. 

Patronka życia i duchowa adopcja dziecka nienarodzonego   Pixabay

Byłam zaskoczona, bo podejmując się adopcji byłam nastawiona na dawanie, na pomoc Temu Najmniejszemu, a sama otrzymałam tak wiele. 

Decyzję o podjęciu duchowej adopcji podjęłam zupełnie spontanicznie. Kilka razy o tym myślałam, ale zawsze jakoś było mi nie po drodze. Aż trafiło na Mszę, na której wspomniał o niej ksiądz i wieczorem już odmawiałam pierwszą dziesiątkę różańca. Co więcej podjęliśmy się jej razem z mężem. I dopiero niedawno sobie to uświadomiłam, że oprócz tego, że mogłam dać coś od siebie podejmując się tej modlitewnej opieki, to dzięki temu, że odmawialiśmy różaniec razem, był to dla mnie jako osoby, której językiem miłości jest wspólny czas, kolejny jej przejaw. Przyznam, że byłam zaskoczona, bo podejmując się adopcji byłam nastawiona na dawanie, na pomoc Temu Najmniejszemu, a sama otrzymałam tak wiele. 

Barbara - żona i mama

Patronka życia i duchowa adopcja dziecka nienarodzonego   Pexels

Dla osób, które się wahają przed podjęciem tego zobowiązania mogę jedynie powiedzieć, że jeśli chcą zrobić coś naprawdę wyjątkowego na skalę światową to właśnie ratować choć jedno nowe życie, a przez modlitwę za rodziców uchronić ich od winy zabójstwa i pomóc im kochać.

Pierwszy raz podjęłam się duchowej adopcji jeszcze jako nastolatka. Nie pamiętam dokładnie kiedy, ale od tamtej pory co roku dostaję od Pana Boga pod opiekę jedno dzieciątko potrzebujące pomocy. W tym momencie mogę śmiało powiedzieć, że jest ich ok. 11. Codzienna krótka modlitwa to nie tylko radość z dawania chwili czasu dla drugiego człowieka, świadomości ratowania życia. Zawdzięczam jej także trzymanie mnie w ryzach odpowiedzialności i systematyczności. Zwłaszcza, gdy jest ciężko, gdy moje duchowe siły są na wyczerpaniu wiem, że podjęte zobowiązanie trzyma mnie w jakiś sposób w pionie. Każdego dnia zabijanych jest tak wiele niewinnych dzieci i czasem myślę sobie czym jest moja drobna modlitwa, czym ratunek tego jednego wobec ogromu zła jakie ma miejsce na całym świecie... Wiem jednak, że właśnie to jedno niepowtarzalne życie ma ogromną wartość i może zmienić losy świata. Przypominam sobie o słowach Matki Teresy z Kalkuty do pewnego dziennikarza, który spytał właśnie o to, jak zmienić świat. Odpowiedziała mu: "Ja zmienię siebie, pan siebie i już świat będzie lepszy". Nie każdy z nas będzie znany z dobroci jak Matka Teresa, ale nawet w ciszy własnego domu możemy stać się wojownikami miłości i jak Jezus powiedział - gromadzić swoje skarby w niebie.

Dla osób, które się wahają przed podjęciem tego zobowiązania mogę jedynie powiedzieć, że jeśli chcą zrobić coś naprawdę wyjątkowego na skalę światową to właśnie ratować choć jedno nowe życie, a przez modlitwę za rodziców uchronić ich od winy zabójstwa i pomóc im kochać. (Więc to w zasadzie ratowanie nie tylko samego dziecka). 

Nie bójcie się, że nie wytrwajcie, że to zbyt duża odpowiedzialność! Oddajcie tą sprawę Maryi, poproście o wytrwałość, a nawet jeśli niestety zdarzy się nie odmówić danego dnia tej modlitwy - nie rezygnujcie! Módlcie się wtedy kolejnego dnia dwiema dziesiątkami różańca nadrabiając. Jestem pewna, że Pan Bóg nasze starania przyjmuje, a Matka Najświętsza pomaga nam nieść je i mimo naszych nieuporządkowań, rozproszeń przemieniać w najpiękniejszą modlitwę. Zachęcam zwłaszcza młodych mężczyzn do podjęcia tego dzieła, bo jestem pewna, że to piękny początek nauki odpowiedzialności, by w przyszłości stać się głową pięknej rodziny. Pan Jezus powiedział  "kto przyjmuje jedno to małe w imię Moje, Mnie przyjmuje". Przyjmij to małe dzieciątko, a weźmiesz Jezusa, który będzie Cię prowadził najpiękniejszą drogą miłości w Twoim życiu.

Magdalena Wendler - miłośniczka życia

Patronka życia i duchowa adopcja dziecka nienarodzonego   Pixabay

Pamiętam, jak bardzo poruszyło mnie nagranie, na którym usłyszałam…bicie serca maluszka! Z radością i nadzieją oczekiwałam jego narodzin. 

Kilka lat temu zapragnęłam włączyć się w Duchową Adopcję Dziecka Poczętego. 25 marca rozpoczęłam 9 miesięczną modlitwę, która pomimo trudów i zmagań z nią związanych, była dla mnie nauką oczekiwania i troski o poczęte życie. Jako młoda kobieta pragnąca zostać w przyszłości żoną i matką, wyobrażałam sobie, jak czuje się mama dziecka, które otaczałam modlitwą i które Pan Bóg mi powierzył. Jak je przyjęła?  Jak rozwija się to dzieciątko? Czy jest kochane? Te i inne pytania rodziły się w mojej głowie. W myślach nieraz wyobrażałam sobie, jak przytulam do serca tego maleńkiego człowieka, jak do niego mówię. Nadałam mu nawet imię. Wierzyłam, że Pan Bóg ocali to istnienie. 

Niezwykłym, wręcz kapitalnym narzędziem okazała się aplikacja na telefon „Adoptuj życie”, przygotowana przez zespół z Fundacji Małych Stópek (osobiście bardzo ich cenię!) Rzetelnie przygotowana, dokładnie obrazuje, jak dzień po dniu wygląda i rozwija się dziecko w kobiecym łonie. Pamiętam, jak bardzo poruszyło mnie nagranie, na którym usłyszałam…bicie serca maluszka! Z radością i nadzieją oczekiwałam jego narodzin. 

Mimo że Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego trwa aż 9 miesięcy, nie jest bardzo czasochłonna, wystarczy dziesiątek różańca, dobrowolne postanowienie i specjalna, dedykowana modlitwa. To tylko kilku minut dziennie – maleńkie poświęcenie w stosunku do wagi tego, o co się modlimy. O OCALENIE ludzkiego życia, które jest najwyższą ceną. 

Kamila - Świecka Salezjanka Współpracownica

Patronka życia i duchowa adopcja dziecka nienarodzonego   Pexels

Warto ratować ludzi, nigdy nie wiadomo kim zostanie nowonarodzony człowiek i o ile wspaniałych ludzi świat jest uboższy.

Zaczęło się w czasach liceum. Po prostu chciałam, nie wiem dlaczego, czułam że to jest słuszne, potrzebne ale chyba najbardziej chodziło o to że  w mojej nastoletniej głowie nie mieściło się jak można zabić dziecko które nosi się pod sercem. I tak zaczęłam się modlić za pierwsze dziecko. Kiedy skończyłam modliłam się za kolejne, i tak miałam ich już ich sześcioro :). Pamiętam, że byłam bardzo dumna z tego że mogę nosić stópki przypięte do ubrania. Czasem ludzie pytali co to znaczy, niektórzy nawet dzięki temu podjęli adopcję dziecka poczętego.

Na kilka lat przerwałam adopcję aż do zeszłego roku kiedy zainstalowałam aplikację w telefonie. To była niesamowita przygoda. Każdego dnia wiedziałam co się dzieje z dzieckiem. Myślałam wtedy że ja też się tak rozwijałam. Cieszyłam się kiedy pojawiło się coś nowego w jego rozwoju, gdy np.: pierwszy raz usłyszałam bicie jego serca, kiedy dowidziałam się, że jest chłopcem. Dzieliłam się tymi radościami z przyjaciółmi, moją siostrą, która mi opowiadała jak przeżywała kolejne ciąże swoich dzieci. Ta adopcja zbliżył mnie jeszcze bardziej do osób mi bliskich.

Podczas adopcji tego dziecka poszłam do kina na film pt.: „Nieplanowane”. Gdy wyszłam z sali otrzymałam sms od kolegi, że jedna kobieta chce jutro dokonać aborcji. Zaczęłam jeszcze bardziej modlić się za dziecko, powierzone mi w adopcji. Nie wiem jaką decyzję podjęła ta kobieta, ale bardzo mocno dotarło do mnie, że modlitwa jest  ważna, to tylko tyle i aż tyle co mogę zrobić żeby uratować kolejnego człowieka od zagłady, której dokonuje najbliższa osoba – matka.

Kto jeszcze nie podjął adopcji – zachęcam to wejścia w to wielkie dzieło, warto ratować ludzi, nigdy nie wiadomo kim zostanie nowonarodzony człowiek i o ile wspaniałych ludzi świat jest uboższy.

s. Joanna Janiszewska FMA

Patronka życia i duchowa adopcja dziecka nienarodzonego   Pixabay

Ty i ja - bądźmy Wojownikami w obronie życia nienarodzonych!

Gdy byłam mała, moi rodzice mówili o filmie "Niemy Krzyk", ukazującym czym jest aborcja. Mimo tego, że byłam wtedy dzieckiem, chyba nawet nie miałam 11 lat, nie napełniło mnie to jakąś traumą, ale raczej ogromnym pragnieniem bronienia nienarodzonych w całym moim późniejszym życiu (warto więc mówić w mądry i delikatny sposób o tym już dzieciom!). Od tamtej pory zapragnęłam całym sercem stawać w ich obronie, walczyć, by nie były zabijane.

Jak poruszające słowa Pan Bóg kieruje do każdego człowieka:

"Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie".


Pan Bóg nie zapomni o żadnym z tych dzieci. On tak bardzo chce współpracować z nami w ratowaniu ich życia, że podaje nam tak mocną, a tak prostą  "broń", wystarczy tak niewiele naszego  wysiłku - jedna dziesiątka różańca dziennie. To tylko  5 minut twojego cennego czasu, to tylko 0,004 część całej doby! Tak niewielkim wysiłkiem podejmowanym przez 9 miesięcy możesz uratować od śmierci ludzkie życie! Gdy w czasie wojny jeden człowiek ratował drugiego - był to niesamowity czyn, wielkie bohaterstwo. Ale dziś również i ty i ja możemy uratować ludzkie życie. I to niejedno! Możemy tak czynić co roku. 
Pomyśl sobie - jakie to byłoby wspaniałe, gdybyś miał na swoim "koncie" kilka, a może kilkanaście uratowanych ludzkich żyć? 

„Miarą jakości danej cywilizacji jest sposób, w jaki traktuje ona swoich najsłabszych członków (...)". Traktujmy ich więc z miłością, weźmy w obronę tych naszych najsłabszych - podejmijmy duchową adopcję i walczmy tą pokojową bronią, jak prawdziwi Wojownicy - Wojownicy w Słusznej Sprawie -  obronie najsłabszych, najbardziej pokrzywdzonych! Ty i ja - bądźmy Wojownikami w obronie życia nienarodzonych!

Polecam z całego serca, również trwając w duchowej adopcji,
Magdalena Mularzuk z Warszawy

Patronka życia i duchowa adopcja dziecka nienarodzonego   Pixabay

Stopniowo Pan Bóg otwierał moje serce coraz bardziej na troskę o nienarodzone dzieci i ich mamy.

Pierwsze dziecko adoptowałam w ten sposób chyba jeszcze w liceum. Od tego czasu podejmowałam Duchową Adopcję kilka razy (sama nie wiem już ile :)) Rozwijało to we mnie miłość i odpowiedzialność za te dzieci, ale także troskę w modlitwie o dobro dla ich matek, ich rodzin, by potrafiły te dzieci pokochać. Stopniowo Pan Bóg otwierał moje serce coraz bardziej na troskę o nienarodzone dzieci i ich mamy. Po filmie „Nieplanowane” zbudziło się we mnie szczególne pragnienie, by otaczać też stałym modlitewnym wsparciem właśnie te kobiety, które zmagają się z decyzją o aborcji lub już ją podjęły i prosić o miłość i przemianę serca dla nich – by same mogły doświadczyć jak bardzo są kochane przez Boga oraz by otrzymały potrzebną pomoc od ludzi i dzięki temu mogły pokochać swoje dzieci. Polecam też przy tym ojców tych dzieci i proszę o ich nawrócenie. Mam też takie przekonanie, że Pan Bóg wysłuchuje modlitw za nienarodzone życie i naprawdę dzięki moim modlitwom, ale też modlitwom tysięcy innych osób na całym świecie kolejne zagrożone dzieci mogą się urodzić, a ich mamy i rodziny otrzymują szansę na  przemianę życia i doświadczenia Bożej miłości.

Monika - artystka a zarazem umysł ścisły

Patronka życia i duchowa adopcja dziecka nienarodzonego   Pexels

Jestem osobą nastawiona na efekt i działanie dlatego przez duchową adopcję uczę się, że owoce mogą być dla mnie niewidoczne, że warto zawierzyć.

Duchowa adopcja dziecka poczętego towarzyszy mi od dawna. Można powiedzieć że jest stała praktyka, która wniosła najpierw do narzeczeństwa A teraz w małżeństwo. Najmocniej jednak doświadczałam jej jednak wtedy, gdy dzięki corocznej akcji w marcu podejmowała się tego wyzwania młodzież w szkole w której pracuje. Podkreślałam im wtedy, że bohaterem można zostać nie tylko przez wielkie czyny, ale często przez niewidzialna na co dzień wierność.

Wierność, wytrwałość w towarzyszeniu dziecku i Jego rodzicom, nawet nie wiedząc, kim ci otoczeni przez nas modlitwą ludzie są. Jestem osobą nastawiona na efekt i działanie dlatego przez duchową adopcję uczę się, że owoce mogą być dla mnie niewidoczne, że warto zawierzyć. Ufam, ze Bóg wykorzysta ją także do przemiany mojego serca. 

Być może jedna z tych osób, za które się modliłam są kobiety, którym tak dzielnie pomaga ks. Tomasz Kancelarczyk z Fundacji Małych Stopek? A może moja modlitwa otacza dziecko na drugim końcu świata? nie dowiem się tego, ale mam nadzieję, że gdy w przyszłym roku wrócę do szkoły w marcu znów podejmiemy duchową adopcję, a w grudniu w końcu uda nam się zjeść tort z okazji urodzin "naszych" dzieci.

Magdalena - żona, mama, miłośniczka życia