Prześwietlone wierszem

Nowy numer 49/2020

publikacja 03.12.2020 00:00

Ogołocenie, którego obecnie doświadczamy, może okazać się szansą, by pomyśleć o duszy. Przekonują o tym nowe wiersze Barbary Gruszki-Zych.

Barbara Gruszka-Zych
Mój cukiereczek
Ursines
Czeladź 2020
ss. 84 Barbara Gruszka-Zych Mój cukiereczek Ursines Czeladź 2020 ss. 84

Widzę czarno na białym jaki ze mnie kościotrup – pisze poetka w utworze zatytułowanym „przy okazji zdjęcia rentgenowskiego”. I rzeczywiście: nowe wiersze dziennikarki „Gościa Niedzielnego” są jak rentgen – prześwietlają życie, odzierają ze złudzeń. Wiele z nich – jeśli nie wszystkie – powstało w czasie pandemii. Obrazy, które znamy z telewizji, a często też niestety z autopsji, nieuchronnie wdzierają się więc do poezji i nabierają znaczenia symbolu. „Nie wierzę, że się jeszcze zobaczymy. Bo czemu miałoby się to udać, kiedy zarządzono ukrywanie się. Obwieszczenie przyklejono do ust, oczu, dłoni i innych miejsc schowanych pod spodniami czy sukienką. Ambulanse na sygnale przewożą chore wiadomości ode mnie do ciebie i na odwrót. Starannie dobrana chirurgiczna maska chmur zakryła widoki na przyszłość w trosce przed zarażeniem jakąkolwiek nadzieją” – to fragment prozy poetyckiej, przeplatającej wiersze tego zbioru.
Zapraszamy na spotkanie poświęcone tomikowi "Mój cukiereczek". Transmisja live, środa, 9 grudnia, godz. 18:

A jednak jest nadzieja, bo: „W tym czasie Jezus przychodzi na ziemię nawet do tych, którzy nie wierzą. Ale wierzą w codzienne wiadomości z liczbami zmarłych trafiające ostrymi nabojami prosto w głowę. Nad pobojowiskiem rozciąga się niebo znad krzyża”. Ogołocenie, którego obecnie doświadczamy, może okazać się szansą, by pomyśleć o duszy. Nawet kiedy „(...) przed operacją zabierają/ okulary i majtki”, to zostaje jeszcze „modlitwa/ odchylanie prześcieradeł/ żeby zobaczył cię nagim/ nie tak jak lekarze tylko tam/ gdzie ląd ciała przechodzi w morze/ od razu głębokie zbyt głębokie/ abyś sam po nim stąpał”.

Sporo w tych wierszach z doświadczenia Hioba, jeszcze więcej chyba z Koheleta. A skoro tak, to obok „czasu umierania” musi też pojawić się „czas rodzenia”. Jest w tych wierszach miejsce na zwykłą, ludzką miłość, a także na opiewanie narodzin wnuka, który „(...) przyszedł/ drżącym świtem opłotkami dnia” jako „jeszcze jeden wybrany do życia”. W czasie gdy jemy głównie piołun, tytułowe „cukiereczki” smakują jeszcze bardziej. Dzięki wierszom Barbary Gruszki-Zych wiemy, jak wiele smaków może mieć życie.

Szymon Babuchowski

Dostępne jest 42% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.