Pandemiczna solidarność

Agata Puścikowska

|

Nowy numer 49/2020

publikacja 03.12.2020 00:00

Każde zakupy mają teraz sens nieco większy. Bo dają pracę i nadzieję...

Kupowanie na świeżym powietrzu może być bezpieczniejsze niż w sklepie. Kupowanie na świeżym powietrzu może być bezpieczniejsze niż w sklepie.
henryk przondziono /foto gość

Większość sklepów i punktów usługowych ma znacznie mniejsze obroty podczas pandemii. Szczególnie małe firmy przechodzą kryzys. Aby mogły przetrwać trudny czas, potrzeba nie tylko odgórnych sensownych rozwiązań, ale także oddolnych inicjatyw.

Na osłodę

Wystarczy czasem internet i ktoś uważny. Dawny klient, amator konkretnego wyrobu czy firmy. Gdy cukierenka na warszawskim Grochowie, słynąca z rurek z kremem, ze względu na ograniczenie ruchu zaczęła notować ogromne spadki sprzedaży, z pomocą przyszli dawni klienci.

Właściciele napisali na swoim profilu na Facebooku: „Przetrwaliśmy okropne czasy PRL-u, a kiedy zawisło nad nami widmo wyburzenia pawilonów, walczyliście o nas jak lwy i udało się wszystko odroczyć. Dziś też prosimy o pomoc”. Wiadomość rozniosła się po internecie na początku listopada. Warszawa ruszyła do akcji. Kolejka do cukierenki ustawiała się kilka dni i trzeba było postać nawet dwie godziny, żeby kupić słodką rurkę. – Udostępniałam wiadomość i sama kupowałam rurki – mówi mieszkanka Grochowa, pani Katarzyna. – I sama nie wiem, dlaczego dopiero po apelu właścicieli. Przecież od lat kupowałam tam słodycze. A teraz, w czasie pandemii, przestałam. Jeśli tak postąpiła większość, bo też nie jest to artykuł pierwszej potrzeby, to trudno się dziwić, że cukierenka miała kłopoty. Ta sytuacja dała mi do myślenia: ja nie zbiednieję, gdy kupię kilka rurek z kremem. Dla właścicieli to kwestia być lub nie być.

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.