Pięć minut chryzantemy

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 46/2020

publikacja 12.11.2020 00:00

Kwiat jest uśmiechem rośliny – cytują pisarza Petera Hille. Na co dzień uśmiechają się nie do kwiatów, ale do siebie. – Bo ta praca to stres – mówią Oliwia i Krzysztof Kozowie.

W tym roku w gospodarstwie Kozów i Kuliszów wyhodowano 10 tys. chryzantem. W tym roku w gospodarstwie Kozów i Kuliszów wyhodowano 10 tys. chryzantem.
HENRYK PRZONDZIONO /foto gość

Od 20 lat jesteśmy razem i to jest nasza radość – podkreśla Oliwia Kulisz-Koza. Z mężem, bratem Jakubem i jego żoną na ponad 5 tysiącach metrów kwadratowych prowadzi w Lublińcu rodzinną firmę Gospodarstwo Ogrodnicze Krzysztof Koza i Jakub Kulisz. Jest w niej prawą ręką męża, a dodatkowo uczy w szkole podstawowej angielskiego. – Rynek kwiatowy jest nieprzewidywalny, nie da się obliczyć, ile roślin warto wyprodukować, żeby był na nie popyt. O sprzedaży chryzantem, które hodujemy przez cztery miesiące, decyduje pięć dni przed 1 listopada – podkreśla. W tym czasie, patrząc na doniczki, nie nuci piosenki „Chryzantemy złociste”, ale stara się ocenić sytuację realistycznie i przeżywa stres. – Choć zawsze powtarzam mężowi, że najważniejsze, że jesteśmy razem, kochamy się i możemy na siebie liczyć, to przecież wtedy się denerwujemy. I on, i ja.

Powrót do szklarni

Nerwy puściły im tuż przed tegoroczną uroczystością Wszystkich Świętych. Od 18 lat sprzedają na Śląsku kwiaty i mają dobrze wypracowaną strategię działania. Wtedy ma swoje wielkie pięć minut chryzantema. Uprawiają wielkokwiatową, która ma mniejszą konkurencję i którą łatwiej sprzedać, no i popularną drobnokwiatową. – Wielkokwiatowa, która ma takie duże kule z płatków, jest delikatniejsza niż drobnokwiatowa – wyjaśnia pani Oliwia. – Od lat sadzimy ją tylko w jednej nawie jednego z obiektów, resztę zajmuje popularna chryzantema drobnokwiatowa.

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.