Pytania o miłość

Tomasz Gołąb

|

GN 45/2020

publikacja 05.11.2020 12:09

W dziewiątym dniu protestów Strajkowi Kobiet udało się ściągnąć do Warszawy kilkadziesiąt tysięcy młodych osób.

Protest w Warszawie, 30 października. Protest w Warszawie, 30 października.
Tomasz Gołąb /Foto Gość

Prawa człowieka są niezbywalne, a prawo do aborcji jest jednym z nich – przekonuje Anna Tomaszewska, która nad neonem „Miło Cię widzieć” na moście Gdańskim kilka godzin przed demonstracją Strajku Kobiet zawiesiła 16-metrowy baner z napisem: „Prawo do aborcji prawem człowieka”. – Człowiek ma prawo do życia, jeśli odczuwa ból i nie jest częścią organizmu kobiety i płodem – argumentuje, podkreślając, że pod petycją organizacji Akcja Demokracja w tej sprawie podpisało się już ponad 560 tys. osób.

Na pytanie, czy człowiekiem zaczyna się być dopiero po porodzie, odpowiada, że pewnie wtedy, gdy zaczyna się rozwijać mózg. Kiedy zauważam, że dzieje się to już w trzecim tygodniu ciąży, około 20. dnia życia płodowego, trochę się złości. – Ale co by pan powiedział matce dziecka, które ma 300 napadów padaczki dziennie? Mamy dość kompromisów. Tylko matka może decydować, czy chce urodzić. Posłowie muszą zalegalizować aborcję.

Osobista sprawa

Organizatorzy marszu Na Warszawę chcą całkowitej swobody dokonywania aborcji na życzenie. Indywidualni uczestnicy protestu są jednak mniej radykalni.

– Mimo że sama uważam życie za święte, zdaję sobie także sprawę z tego, że żyjemy wśród innych, którzy mogą nie podzielać naszego systemu wartości. Ale to hasło: „Aborcja prawem człowieka” jest okropne – mówi Anna, komentując treść banera w obronie prawa do wolnego wyboru. Spaceruje nad Wisłą z dwiema wnuczkami Elą i Krysią. Spotykam ją na kilka godzin przed marszem, zwołanym na 17.00 przez Strajk Kobiet. – Myślę, że tę sprawę trzeba było zostawić tak, jak była uregulowana w 1993 roku.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.