Nie bójmy się skompromitować

Barbara Gruszka-Zych

"Barbara Gruszka-Zych - kompromitacja w tvn24" - napisała na portalu społecznościowym pewna aktorka po tym, jak wczoraj w rozmowie na tej antenie opowiedziałam się za życiem.

Nie bójmy się skompromitować

Bo dzisiaj kompromitować się to występować w obronie słabszych, chorych, nie mogących krzyczeć, wyć, pomstować. Nieraz myślałam, że koniec świata nastąpi kiedy matka - ostoja najczystszej, ziemskiej, bezwarunkowej miłości - będzie chciała mordować swoje narodzone lub poczęte chore dziecko. I stało się, że właścicielki macic - bo tak się same przedstawiają - odrzuciwszy nie tylko jeden święty Dekalog, wyznają bez żenady jak jedna z moich interlokutorek: „Dekalog to ja!”.

Podczas wieloletniej pracy dziennikarskiej wiele razy opisywałam cichych bohaterów, którzy poświęcają się innym, nie robią przy tym z siebie herosów. Choć, jak widziałam, są przykładem życia unoszącego w górę, nie pozwalającego innym pełzać przy ziemi, załamać się.

Sporo reportaży poświęciłam też ludziom, którzy według lekarzy nie powinni się urodzić. A żyją otoczeni miłością bliskich i dalekich, wyzwalając w nich najlepsze uczucia. Wczoraj pani Teresa,  jedna z moich bohaterek, powiedziała: - "Nie rozumiem takich zatwardziałych, którzy nie widzą potrzeb drugiego, tylko powtarzają: ja, ja, ja. Oni by mnie zwyzywali za to, co robię". 24 października jej syn Jaś skończył 10 lat. Mimo, że czas biegnie, ona zajmuje się nim jak niemowlęciem i nie wyrzeka na los. I rzeczywiście, w reakcji na jej słowa natychmiast posypał się hejt, że to my z panią Teresą nie patrzymy na sprawy innych, żądających wolności do zabijania, tylko mówimy: „ja uważam, że warto pomagać, służyć. Że to ma sens.”

Wielu wkoło powtarza, że nikt nikogo nie może zmuszać do heroizmu. Pewnie, że tak! Ale przez wieki byliśmy wychowywani, mając przed oczyma właśnie heroiczne ideały, które pozwoliły światu trwać. Jan Nowak-Jeziorański urodzony, choć matce zalecono aborcje, powiedział mi: "Moja matka to osoba bohaterska w całym tego słowa znaczeniu, bo była gotowa oddać za mnie własne życie. Gdy się mnie spodziewała, zachorowała na gruźlicę. Konsylium lekarzy orzekło, że ma organizm niezwykle słaby, nie wytrzyma ciąży i że dla ocalenia siebie musi pozbyć się płodu. Matka odmówiła, dożyła dziewięćdziesięciu pięciu lat i nigdy nie chorowała, nawet na grypę".

Dodał też: "Bohaterem jest człowiek gotów całkowicie i bezinteresownie poświęcić samego siebie innym albo innemu. Zdolny wystawić na ryzyko wszystko, co posiada, nie wyłączając własnego życia, w służbie jakiejś altruistycznej idei".

Kiedy się to czyta, wydawać by się mogło, że to słowa pochodzące z innego świata, zatopionego jak Atlantyda. Ale wierzę, że dopóki ich używamy, wiara w człowieka nie zaginie.