Wytapianie świętych

Franciszek Kucharczak

|

GN 44/2020

publikacja 29.10.2020 00:00

Czyściec jest przejawem miłosierdzia Bożego. A przejawem ludzkiego miłosierdzia jest pomoc tym, którzy tam są.

Wytapianie świętych Andreas Praefcke /wikimedia

Był rok 202. Młoda mężatka Perpetua siedziała w więzieniu w Thurubo Minus niedaleko Kartaginy. Niedawno odebrano jej dziecko, które jeszcze karmiła. Tak jak pozostali chrześcijanie czekała na egzekucję. Ponieważ nie wyrzekła się Chrystusa, miała zostać rozszarpana na arenie przez dzikie zwierzęta. Pewnego dnia, gdy więźniowie się modlili, Perpetua nagle na głos wypowiedziała słowo: „Dinokrates”. Zrobiła to mimowolnie i sama była tym zaskoczona. „Zdumiałam się, bowiem nigdy dotąd o nim nawet nie pomyślałam” – zapisała w dzienniku, który prowadziła aż do śmierci.

Dinokrates był bratem Perpetuy. Zmarł jako poganin w wielkich cierpieniach w wieku 7 lat na raka twarzy. „Przypomniałam sobie teraz jego smutną dolę i ogarnął mnie ból. Natychmiast też zrozumiałam, że przypadł mi przywilej i obowiązek modlenia się za niego. Tak więc poczęłam się żarliwie modlić w jego intencji i wzdychać do Pana” – relacjonowała. W nocy miała widzenie. Zobaczyła brata, który wychodził z ciemnego miejsca, w którym znajdowało się też mnóstwo innych ludzi. Był blady i zaniedbany, miał gorączkę i cierpiał pragnienie. Na jego twarzy widać było ranę, którą miał w chwili śmierci. „Za niego zatem się modliłam. Dzieliła nas jednak ogromna otchłań i ani ja do niego, ani on do mnie nie mogliśmy się przedostać. W miejscu, gdzie znajdował się Dinokrates, był basen pełen wody, jego brzegi były jednak wyższe niż wzrost chłopca. Dinokrates wspinał się na palce, jakby chciał się napić. Żal mi było brata, bo choć zbiornik był wypełniony wodą, on jednak, z powodu wysokiego brzegu, nie mógł ugasić pragnienia” – opisywała widzenie.

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.