Granice

Jacek Wojtysiak

I znowu nadszedł czas, w którym namacalnie odczuwamy nasze granice. Izolacja, choroba, a nawet śmierć przestają być dla nas odległą abstrakcją. Kto nie spotyka się z nimi twarzą w twarz, wie o nich z mediów, i musi się poddać mniej lub bardziej uciążliwym ograniczeniom wolności. Stan, w którym się znaleźliśmy, ma jednak także wymiar pozytywny: ujawnia najgłębszą prawdę o nas samych.

Granice

Karl Jaspers, wybitny XX-wieczny filozof, ukuł termin „sytuacje graniczne”. Oznacza on takie sytuacje naszego życia, których nie możemy zmienić i które odsłaniają naszą bezradność. „Muszę umrzeć, muszę cierpieć, muszę walczyć, podlegam władzy przypadku, nieuchronnie wikłam się w winę” – pisał Jaspers. I zaraz dodawał: w naszej codzienności często odwracamy się od takich sytuacji, „przymykamy oczy i żyjemy tak, jakby ich nie było”. Pojawiają się jednak dni, kiedy nie da się przymknąć oczu, gdyż sytuacje te wdzierają się w nasze życie zbyt natarczywie.

Znajdujemy się właśnie w sytuacji granicznej. Jest ona tak dotkliwa, że trudno ją wyprzeć z naszej świadomości. Wobec takiej sytuacji sensowne jest zadawanie pytań o to, co ją spowodowało; kto (jeśli ktokolwiek) i w jakim stopniu zawinił; co robić, by zminimalizować straty i jak najszybciej wrócić do normalności. To ważne pytania. Bez względu jednak na to, jak na nie odpowiemy, pewne jest jedno: pandemia dobitnie odsłania lub uwydatnia nasze naturalne granice. Nie ma życia bez chorób, a jakiś rodzaj cierpienia i zmagania stanowi jego nieusuwalną część. Co więcej, należy do niej element losowości, która naraża nas na błąd lub sprzyja zachowaniom egoistycznym. Ostateczną naszą granicą jest śmierć – nieraz odsuwana lub maskowana, a jednak realna.

Istnieją różne odpowiedzi na problem ludzkich ograniczeń. Jedna z nich mówi, że są one kwestią czasu i że rozwój naukowo-techniczny je pokona. Niestety, jak pokazuje historia, rozwój ten może je przesuwać lub modyfikować, nie potrafi jednak ich całkowicie usunąć. Druga odpowiedź stwierdza ze smutkiem, że ograniczenia należą do natury człowieczeństwa, a nawet do natury każdego bytu. Tak już jest i trzeba się z tym pogodzić.

Czy jesteśmy skazani na pesymizm? Nie. Możemy bowiem pójść za dwiema intuicjami, które od wieków skłaniały wielu naszych przodków do religii. Według tych intuicji byt ograniczony nie może istnieć bez Bytu Nieograniczonego, a ostatecznym powołaniem człowieka jest wejście w unię z Nieograniczonym. Intuicje te dopełnia orędzie chrześcijańskie, które głosi, że nieograniczony Bóg przyjął w swym Synu granice i „obarczył się naszym cierpieniem”. Dzięki temu otworzyły się dla nas drzwi do uczestnictwa w nieograniczonej chwale Boga.

Znaleźliśmy się w sytuacji granicznej. Jak pisał wspomniany Jaspers, jedni będą ją maskować, innych wprowadzi ona w rozpacz, a jeszcze innych doprowadzi do przemiany i duchowego odrodzenia. Ci ostatni traktują naszą sytuację nie tylko jako praktyczne wyzwanie, lecz także jako szansę na przemyślenie i przemodlenie spraw najważniejszych.