Pier Giorgio znowu łączy

Wojciech Teister

Kolejna edycja Górskiego Biegu Frassatiego pokazała, że w tym pełnym sporów świecie, wierzący i niewierzący mogą spotkać się razem i we wzajemnym szacunku wspólnie przeżyć coś niesamowitego.

Pier Giorgio znowu łączy

Udało się. Pomimo mnóstwa przeciwności, pomimo spowodowanych pandemią zmian terminu i formuły biegu, 26 września w Międzybrodziu Bialskim, samym sercu Beskidu Małego, rozegraliśmy drugą edycję Górskiego Biegu Frassatiego. Było zupełnie inaczej niż przed rokiem - ilość zawodników ograniczona do dozwolonego limitu (243 uczestników biegu), brak pikniku rodzinnego, strefy startu, mety i punkty regeneracyjne dostępne wyłącznie dla biegaczy i obsługi biegu i diametralnie inna niż przed rokiem pogoda - w 2019 r. biegaliśmy w 34 stopniowym upale, w 2020 w strugach ulewnego deszczu i 14 st. Celsjusza. Jedno jednak się nie zmieniło - fantastyczna atmosfera imprezy, potężna dawka dobrej zabawy i niezwykłe doświadczenie spotkania ludzi o przeróżnych, nieraz skrajnie odległych od siebie poglądach. Podkreślali to sami uczestnicy - w wielu wypowiedziach i komentarzach wybrzmiewało, że Górski Bieg Frassatiego to najlepsza lub jedna z najlepszych imprez biegowych w jakich uczestniczyli. 
Kiedy słucham i czytam te opinie, cieszą mnie dobre recenzje dotyczące wysokiego poziomu organizacji, ale najwięcej radości daje to, że nasza impreza jest przestrzenią spotkania i wzajemnego szacunku ludzi z tak wielu, różnych środowisk. Przestrzenią jakiej we współczesnym świecie coraz mniej. Sport i góry łączą, a nie dzielą i są doskonałą platformą do dzielenia się tym, co w nas najlepsze. Pier Giorgio dostrzegał to już 100 lat temu, tworząc Towarzystwo Ciemnych Typów. Jednym z celów tworzenia Górskiego Biegu Frassatiego była praktyczna realizacja tej myśli błogosławionego Włocha.  

I prywatnie jestem o tym przekonany, że sam Pier Giorgio macza w tym palce - bez niego, jego opieki i wstawiennictwa, nie udało by się stworzyć takiej atmosfery wydarzenia. Z jednej strony widzę jego działanie poprzez konkretnych, niesamowitych ludzi, którzy sami włączyli się na trwałe w organizację tego biegu, często właśnie ze względu na osobę patrona. Ale widzę też wiele osób, które przyjeżdżając na Bieg Frassatiego po raz pierwszy słyszą o Pier Giorgio, pytają o niego, a później, niejednokrotnie wspominają go w swoich relacjach z wydarzenia. Co ciekawe, część z tych osób to osoby niewierzące. Dla mnie osobiście taka przestrzeń w rzeczywistości, w której jesteśmy w stanie pokłócić się o wszystko, to taki mały cud, a możliwość uczestniczenia w tym wydarzeniu traktuję jak dar od Frassatiego.

Pier Giorgio Frassati - módl się za nami i ucz nas dostrzegania w każdym człowieku przede wszystkim tego, co dobre!