Grazia Ruotolo zanotowała takie wspomnienie o ks. Dolindo: „Odczuwałam wiele problemów: złość, zamęt, zdenerwowanie, lecz gdy tylko znalazłam się przy nim, od razu odczuwałam wielki spokój. Nieraz mu mówiłam: »Dolì, ale jestem wściekła!«.
A on: »Zaraz wyrwę sobie wszystkie włosy z głowy« (...). I dodawał: »Nerwy nie przydadzą się nawet do usmażenia pulpetów«. I wszystko kończyło się śmiechem. Potem udzielał błogosławieństwa, przyzywając moc Bożą i wstawiennictwa świętych. I za każdym razem kończył: »Bądź spokojna. Umieściłem cię pod płaszczem Matki Bożej. Ona cię będzie zawsze ochraniać«”. „Pewnego ranka – wspominał abp Fulton Sheen, słynny kaznodzieja radiowy w USA – podszedł do mego konfesjonału mężczyzna. I, najwyraźniej mnie nie rozpoznając, powiedział: »Ojcze, chciałbym się wyspowiadać. Bardzo się zdenerwowałem i z lekceważeniem i rozgoryczeniem mówiłem o tym młodym księdzu, który występuje w radiu. Nazywa się Fulton Sheen. Nie mogę go znieść, po prostu doprowadza mnie do szału. Może mnie więc ojciec wyspowiadać?«. »Dobry człowieku – odpowiedział kapłan – nie wydaje mi się, że popełniłeś poważny grzech. Są w moim życiu chwile, kiedy mam dokładnie takie same uczucia wobec ks. Sheena. Proszę przystąpić do Komunii, a wyspowiada się pan przy innej okazji«. Odszedł bardzo zadowolony, mówiąc: »To cudownie spotkać takiego miłego księdza«”. Opowiedziałem o dwóch kapłanach, którzy wiele zdziałali, ale przede wszystkim wiele się modlili. Była to modlitwa pełna ufności w Bożą Opatrzność: Bóg prowadzi moje życie, On o wszystko zadba, nawet z tego, co wygląda źle, wyprowadzi coś zbawiennego.
Mamy pandemię, ale nie tyle koronawirusa, ile życiowej wścieklizny. Co robić? Święty Paweł mówi: „W każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem. A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie”. 6 października 1940 r. ks. Dolindo napisał list do Eleny Montelli niejako w imieniu Jezusa: „Czemu zamartwiasz się i niepokoisz? Zostaw Mi troskę o twoje sprawy, a wszystko się uspokoi. Oddanie się oznacza zamianę niepokoju na modlitwę. (...) Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami duszy: Jezu, Ty się tym zajmij!”. Ta modlitwa już od 80 lat jest bogactwem katolików. Warto po nią sięgać. •
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.