Sanatorium ciszy

Agata Puścikowska

|

GN 39/2020

publikacja 24.09.2020 00:00

Powstaje oaza ciszy. Na dwa dni, tydzień, a może i na całe życie.

Widok z klasztornego ogrodu na kościół parafialny. Widok z klasztornego ogrodu na kościół parafialny.
ROMAN KOSZOWSKI /FOTO GOŚĆ

Gdy wielu jeździ do hoteli spa albo zagranicznych kurortów, są i tacy, którzy szukają po prostu ciszy. Latem, zimą, jesienią i wiosną, z dala od codziennej gonitwy, a w poszukiwaniu modlitwy i skupienia, przemierzają setki kilometrów. Jadą aż na północ, do benedyktynek z Żarnowca. W klasztorze, chociaż każdy jest tu przyjmowany gościnnie, na razie miejsca dla przybyszów mało, a warunki dość spartańskie. Powstaje jednak miejsce, które pomieści większą liczbę poszukiwaczy ciszy.

Odejść od świata

Pomorze; między Krokową a Wierzchucinem. W pamiętającym jeszcze XIII wiek żarnowieckim klasztorze mieszka 17 sióstr. Modlą się i pracują, pracują i modlą. A ta ich harmonia i zwykłe mnisze życie dla zewnętrznego świata coraz bardziej są atrakcyjne, ciekawe i pociągające. – Faktycznie od pewnego czasu obserwujemy rosnące zainteresowanie naszym klasztorem. Osoby świeckie, praktycznie z całej Polski, chcą nas odwiedzać, towarzyszyć tak w pracy, jak i modlitwie – opowiada ksieni opactwa, matka Faustyna. – A my otwieramy nasze bramy – jak witał przybyszów św. Benedykt.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.