Skazana na zapomnienie

Tomasz Gołąb

publikacja 24.09.2020 00:00

Pamięć o Bitwie Warszawskiej starano się za wszelką cenę zatrzeć, zdeptać, zniszczyć… Cud, że przetrwała.

Cmentarz w Ossowie, niszczony przez komunistów, wcielony w obszar poligonu, ze śladami kul czerwonoarmistów, przetrwał dzięki mieszkańcom Ossowa i kapłanom, którzy komunistom się nie kłaniali. Cmentarz w Ossowie, niszczony przez komunistów, wcielony w obszar poligonu, ze śladami kul czerwonoarmistów, przetrwał dzięki mieszkańcom Ossowa i kapłanom, którzy komunistom się nie kłaniali.
Tomasz Gołąb /Foto Gość

Owielkim Cudzie nad Wisłą przez całe lata trwała zmowa milczenia. Dlatego Opatrzność Boża niejako nakłada dzisiaj obowiązek podtrzymywania pamięci tego wielkiego wydarzenia w dziejach naszego narodu i całej Europy, jakie miało miejsce po wschodniej stronie Warszawy – mówił św. Jan Paweł II 13 czerwca 1999 r. na Cmentarzu Poległych w Bitwie Warszawskiej.

O bohaterstwie Polaków w bitwie komunistyczna propaganda kazała zapomnieć na blisko pół wieku. Zakazywała czcić jej ofiary, pielęgnować ich groby, wspominać w podręcznikach.

Ofiary stały się katem

Nic dziwnego: klęska bolszewików kłuła w oczy władze PRL. A gdyby zamienić w świadomości powojennego pokolenia kata z ofiarą? We wszystkich opracowaniach z okresu PRL obraz wojny polsko-radzieckiej był pisany zgodnie z oczekiwaniami Kremla. Oficjalny podręcznik „Historia Polski” z 1951 r. nazywał wojnę z 1920 r. „interwencją antyradziecką”, akcentując, że „burżuazyjno-obszarniczy rząd polski rozpoczął zaborczą politykę skierowaną przeciwko Rosji Radzieckiej”. Nie mogli się zapewne nadziwić czytelnicy, którzy w wydanej w 1966 r. monografii czytali, że to Polska była „stroną atakującą i inicjatorem wojny”, a doprowadziła do niej „ambicja przywódców i ciasny egoizm magnaterii kresowej”. Pisano o „kolonialnej eksploatacji ziem ukraińskich, białoruskich, litewskich i rosyjskich”, które znajdowały się „pod okupacją Polski”. Dyskredytowano też bohaterów, z marszałkiem Piłsudskim na czele, którego nazywano burżuazyjnym nacjonalistą kontrrewolucji.

Wiara przetrwała

Komunistyczna cenzura przez kilkadziesiąt lat zabraniała publikacji, które ujmowały zagadnienie wojny z 1920 r. zgodnie z historyczną prawdą. Taki los spotkał choćby opowiadanie „Na probostwie w Wyszkowie” Stefana Żeromskiego, który opisywał pobyt 15 sierpnia 1920 r. w nadbużańskiej parafii Juliana Marchlewskiego, Feliksa Dzierżyńskiego i Feliksa Kona, tworzących Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski i szykujących się do przejęcia władzy. 20-stronicowe opowiadanie przez długie lata było pozycją niepublikowaną i zakazaną. Ukazywało się za granicą albo w drugim obiegu dopiero w czasie stanu wojennego. A była to tylko jedna z 5 tys. pozycji, objętych cenzurą w czasach PRL. Podobnie jak wspomnienia J. Piłsudskiego, kard. A. Kakowskiego, gen. W. Sikorskiego, gen. L. Żeligowskiego czy gen. J. Hallera, szeroko publikowane w latach 20. i 30. XX w., które komuniści po 1945 r. tępili i wyrzucali z bibliotek. Jeśli niszczono je ze względu na prawdę historyczną, to co dopiero ze względu na przekazy o cudownej interwencji Maryi, która zjawiła się 15 sierpnia w Ossowie i w okolicy Radzymina? Jak nieustraszony ateistyczny sołdat miał się przestraszyć Kogoś, w kogo nie wierzył?

Z obiegu zniknął więc zupełnie znienawidzony obraz Jerzego Kossaka „Cud nad Wisłą”. Wielkie płótno Jana Henryka Rosena, na którym ks. Skorupka, Piłsudski i Sobieski są postaciami centralnymi, ukazujące Polskę jako „Tarczę Chrześcijaństwa”, kard. Stefan Wyszyński musiał przemycać z Watykanu w tajemnicy. Już w 1945 r. święto Wojska Polskiego, ustanowione w 1923 r. na 15 sierpnia, przeniesiono na październik, czcząc w ten sposób… przegraną przez Polaków bitwę pod Lenino.

Komuniści niszczyli wszystko, co mogło kojarzyć się ze zwycięstwem nad bolszewikami. W wojnie 1920 r. Wojsko Polskie zdobyło około 50 sztandarów wroga. Tylko jeden z nich, 101. Pułku Strzeleckiego Armii Czerwonej, cudem przetrwał w muzeum do dzisiaj. Resztę dowodów polskiej wiktorii, decyzją Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego, w latach 50. XX w. Stalin kazał… zwrócić agresorowi. Jakimś cudem przed nożycami cenzury w PRL ocalały antybolszewickie plakaty z tamtego okresu.

Zniszczyć pamięć

Komuniści profanowali żołnierskie groby, niszczyli pomniki, „nieznani sprawcy” demolowali tablice i miejsca pamięci. W 1949 r. zbezczeszczono monument upamiętniający siedmiu Polaków zamordowanych przez bolszewicką czerezwyczajkę 17 sierpnia 1920 r. nad brzegiem Bugu, w Rybienku Leśnym. Początkowo myślano, że pomnik został w Bugu zatopiony. Okazało się, że komuniści przerobili go na… schody urzędu gminnego w Somiance, skąd w 1989 r. powrócił na swoje miejsce.

Żołnierze Armii Czerwonej już pod koniec II wojny światowej chcieli zniszczyć pomnik z wyrytymi nazwiskami 70 poległych na terenie cmentarza w Ossowie. Monument z napisem: „14 sierpnia 1920 r. siedemkroć odpieraliśmy hordy bolszewickie i tu padliśmy u wrót stolicy, a wróg odstąpił...” zbyt jaskrawo przypominał im niedawną klęskę. Do dziś zresztą nosi ślady kul.

Udało się za to czerwonoarmistom w 1944 r. obalić i zużyć na opał krzyż, który stanął w miejscu śmierci ks. Ignacego Skorupki. Postać kapłana, który poprowadził młodzież gimnazjalną przeciwko bolszewikom, budziła tę samą nienawiść co w 1920 r. Wówczas ciało 28-letniego księdza podziurawiono wielokrotnie bagnetami, tak że trudno było je ubrać do trumny.

Wicie, rozumicie…

Depozytariuszem pamięci o Cudzie nad Wisłą na kilkadziesiąt lat stał się Kościół. Choć komuna starała się za wszelką cenę wpływać także na przekaz z ambon, czego dowodem jest niebywała interwencja „najwyższych czynników” na treść listu pasterskiego episkopatu, który miał się ukazać na 50. rocznicę Bitwy Warszawskiej. Przygotowany przez kard. Stefana Wyszyńskiego, akcentował konieczność pamięci i wdzięczności narodu za ratunek przed zewnętrzną agresją. Decyzją Gomułki bezpieka przeprowadziła wówczas nie tylko akcję zastraszania proboszczów, ale zaszantażowała także prymasa Polski, ostrzegając, że odczytanie listu będzie skutkowało zamknięciem seminarium w Drohiczynie. Władze starały się interweniować także w Watykanie. Urząd ds. Wyznań wprost pisał do kard. Wyszyńskiego: „Rząd PRL uważa za konieczne ostrzec Episkopat i całą hierarchię Kościoła przed wszelką akcją – jakkolwiek by ona była zakamuflowana – godzącą w podstawy polityki zagranicznej Polski Ludowej, zwłaszcza w sojusz polsko-radziecki…”. Prymas ripostował, że „historia nadzwyczajnego zrywu społeczeństwa i nadzwyczajnego wsparcia Dziewicy Wspomożycielki żyje w przekazach rodzinnych”, a Rada Główna Episkopatu Polski uznała zastrzeżenia władz komunistycznych za „wysoce nietaktowne i krzywdzące”.

Rocznice Cudu nad Wisłą władze komunistyczne traktowały jako „zagrażające stabilności państwa”. Tej obawiały się szczególnie, skoro wymusiły zgodę prymasa na „zawieszenie” odczytania listu w kościołach.

Manewry nad grobami

W okresie międzywojennym na cmentarzu w Ossowie co roku odbywały się uroczystości rocznicowe. Z inicjatywy Jana Zaorskiego, ojca poległego pod Ossowem ochotnika, w 1928 r. cmentarz za rzeczką Długą otoczono ceglanym murem oraz wzniesiono kaplicę. Po II wojnie światowej komuniści postanowili więc uniemożliwić czczenie poległych: zniszczono most i pamiątkowy obelisk, zdewastowano kaplicę, w końcu włączono nekropolię do poligonu wojskowego, ustawiając mur i zasieki. Mieszkańcy nie zapomnieli jednak o bohaterach: w małych grupach, pod osłoną nocy, pod wodzą kapłanów naprawiali krzyże i porządkowali groby. Komuniści się przeliczyli. W roku 1975 ks. Kazimierz Konowrocki, proboszcz Kobyłki, po raz pierwszy wymusił wejście na teren cmentarza wraz z bp. Władysławem Miziołkiem. Wprawdzie teren otoczyła milicja, ale w roku wyboru kard. Karola Wojtyły na papieża władze pozwoliły na wyłączenie nekropolii z terenu poligonu. Biskup Jan Modzelewski odprawiał pierwszą Mszę św. w huku ostrej broni i warkotu bojowego śmigłowca, którymi postanowiono zakłócać uroczystość, ale wkrótce rozpoczęto przygotowania do nadania ossowskiej nekropolii tytułu Narodowego Sanktuarium Bitwy Warszawskiej, a cmentarnej kaplicy wezwania Matki Bożej Zwycięskiej. Kolejne rocznice przyciągały do Ossowa tysiące uczestników. 15 sierpnia 1982 r., w 62. rocznicę zwycięstwa nad bolszewikami, 7 tys. uczestników otoczyły oddziały funkcjonariuszy ZOMO, uzbrojonych w pałki i armatki wodne. Pamięci o bohaterach nie udało się już jednak dłużej zacierać. Działania PRL-owskiej propagandy nie zdołały sprawić, by społeczeństwo zapomniało o zwycięstwie z 1920 roku.•

Jasiek, Jasiek, odezwij się!

Zobacz wszystkie teksty z cyklu DROGA DO ZWYCIĘSTWA