To nie byli masochiści!

Marcin Jakimowicz

Dla współczesnego świata ich stygmaty to nie „rany Boskie”, ale rodzaj obsesji, fascynacji cierpieniem i duchowego masochizmu. Nic bardziej mylnego! To czysta miłość.

To nie byli masochiści!

Pamiętam doskonale artykuł sprzed lat, gdy w świątecznym wydaniu „Polityki” dziennikarz pisał o św. Franciszku: „Krucyfiks fascynował go do końca. A to oznaczało także fascynację cierpieniem i śmiercią. Franciszek chciał naśladować Chrystusa nie tylko w ubóstwie, ale też w męce. Ta jego obsesja humanizowała jakoś masową religijność”.

Tak widzi mistyków i stygmatyków współczesny świat. Ale to błędna diagnoza. Ani św. Franciszkiem, ani charakternym, wybuchowym Włochem z Pietrelciny (dziś jego wspomnienie!) nie kierowała żadna „obsesja” czy „fascynacja cierpieniem”. Te sformułowania są strzałami w płot! To nie byli masochiści!

I Biedaczyna z Asyżu, i o. Pio pragnęli tylko jednego: przylgnięcia do Tego, „w którego ranach jest nasze zdrowie”. Nic więc dziwnego, że rany te musiały odcisnąć na nich trwały ślad.

Między 15 a 29 września 1224 roku w grocie na szczycie La Verny św. Franciszek zauważył na swych nadgarstkach i stopach rany, z których sączyła się krew. Jego bok był otwarty.

W roku 1911, ojciec Pio pisał list do ojca Benedetto z San Marco in Lamis: „Ostatniej nocy stało się coś, czego nie potrafię ani wyjaśnić, ani zrozumieć. W połowie mych dłoni pojawiły się czerwone znaki o wielkości grosza. Towarzyszył mi przy tym ostry ból w środku czerwonych znaków. Ból był bardziej odczuwalny w środku lewej dłoni. Był tak wielki, że jeszcze go czuję”.

Czytaj również: 10 cennych rad św. ojca Pio

Nie, ojciec Pio nie szukał cierpienia. Przyjmował jedynie (i to z początkowymi ogromnymi oporami!) to, co dostał. Wielokrotnie opowiadał o tym w czasie przesłuchań. Jak rozbrajająco brzmią bezradne słowa Stygmatyka, który przyparty do muru przez inkwizytora („Czy Ojciec przysięga na Św. Ewangelię, że nigdy nie spowodował żadnych zmian na swojej skórze, to znaczy czy nigdy nie wykonywał żadnych znaków, które mogłyby potem pojawić się widzialnie?) zawołał: „Przysięgam, na miłość boską. Na miłość boską! O, jakże byłbym wdzięczny Panu, gdyby mnie od tego uwolnił!”

To nie obsesja. To czysta miłość.