Na kolanach przed lewicą

Ks. Zbigniew Niemirski

Środowiska lewicowe polubiły to, wręcz zachłystują się tym, że na ich wnioski katolicy klękają przed nimi, a nie przed Panem Bogiem, by przepraszać za swe winy.

Na kolanach przed lewicą

Strategia jest prosta i wypróbowana choćby w Irlandii: My oskarżamy, a wy przepraszacie, a im bardziej przepraszacie, my tym bardziej was oskarżamy. Efekt – w tym roku dramatycznie niska liczba święconych księży w Irlandii.

Czy Kościół nie ma za co przepraszać? Owszem ma. Ale są to winy tożsame z tymi, które ponoszą również inne środowiska. Problem w tym, że te inne środowiska milczą i o nich trwa milczenie. Dla zachowania tej zaburzonej równowagi Kościół został już tak poddany stygmatyzacji, że istnieje w przestrzeni publicznej, o ile przeprasza i dziś nie ma nic innego do zaproponowania.

Przepraszający Kościół miał zostać w zamyśle atakujących pozbawiony głosu. Jeśli mówi o jakiejś sprawie, no dobrze, ale przecież ma za co i powinien przepraszać, a zamiast zajmować się tą sprawą, powinien się korzyć za swe winy. Jakiś czas temu jeden z polityków lewicy w rozmowie przeprowadzonej w mediach mówił, że zdecydowana część księży ma z pedofilią problem. Badania pokazują, że ów bolesny problem pedofilii wśród księży to około promil z jej szeregów.

Postanowiłem zrobić mały eksperyment. „Przeczytałem zdecydowaną część książki” – mówiłem i pytałem moich rozmówców, ile to jest, i ile zostało mi do końca. Rozmówcy odpowiadali, że to przynajmniej ¾ treści, a więc około 75 proc.

Niespełna promil wobec zdecydowanej części. Wstyd za ten promil. I może trzeba, by owa zdecydowana część pokazywała, że tym promilem nie jest. Za ten promil klękajmy jednak przed Panem Bogiem i przepraszajmy, a nie przed tymi, którzy chcą z tego uczynić oręż, który w ich zamyśle zabije Kościół.