Kłamstwo wrześniowe

Jacek Dziedzina

|

GN 38/2020

publikacja 17.09.2020 00:00

Rosja nigdy nie atakuje sąsiadów. Rosja zawsze „przekracza granicę”. W taką interpretację wydarzeń 17 września 1939 roku wierzą głównie Rosjanie. Czy reszta świata podziela polski punkt widzenia?

Wspólna defilada wojsk niemieckich i Armii Czerwonej w Brześciu Litewskim 28 września 1939 r. Wspólna defilada wojsk niemieckich i Armii Czerwonej w Brześciu Litewskim 28 września 1939 r.
Caf/pap

Tak będzie chyba już zawsze: to, co wydarzyło się na wschodniej granicy Polski 17 września 1939 r., inaczej nazywane jest w Polsce, inaczej w Rosji, jeszcze inaczej – o ile w ogóle ktoś datę kojarzy – na Zachodzie.

Zapętleni w historii

Źródłem tych rozbieżności czy niepamięci nie jest wyłącznie propaganda sowiecka i współcześnie jej putinowska kontynuacja. To mimo wszystko również splot wielu innych okoliczności, a także wynik narracji historycznej państw zachodnich. Ba, sami Polacy, w tym polskie dowództwo w 1939 r., nie byli początkowo pewni, jak nazwać to, czego dokonali Sowieci. O ile agresja Niemiec nie budziła wątpliwości, o tyle całkowicie niespodziewany atak ze Wschodu wywołał pewien dysonans, co też przełożyło się na brak adekwatnej reakcji. To wszystko łącznie przekłada się na to, że 17 września w zbiorowej wyobraźni nie funkcjonuje tak samo jak 1 września. A i ten ostatni przecież nie wszędzie jest uznawany za początek II wojny światowej. Sprawa nie jest bynajmniej tematem wyłącznie dla historyków, co pokazuje niezwykła w ostatnich latach aktywność Kremla, który z polityki historycznej uczynił narzędzie polityki międzynarodowej. Dla Polski odkłamywanie historii, a teraz także odpieranie nowego jej fałszowania przez spadkobierców stalinowskiego myślenia, jest kolejną odsłoną walki z rosyjską agresją. Czy na tym polu mamy sojuszników nie tylko na Zachodzie, ale i w części społeczeństwa rosyjskiego?

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.