W tekście zatytułowanym „Między szkołą a parafią”, opublikowanym w 36 numerze „Gościa”, spróbowaliśmy dokonać pewnego podsumowania 30-letniej obecności nauczania religii/katechezy w szkole. Czy przeniesienie katechezy z salek parafialnych do klas szkolnych dało tylko dobre owoce?
pixabay
Coraz częściej pojawia się dziś opinia, że szkolne lekcje religii nie miały zastąpić katechezy parafialnej, ale miały być jej dopełnieniem. Czy z perspektywy 30 lat można stwierdzić, że rzeczywiście tak jest? A może, w kontekście coraz częstszego i głośniejszego sprzeciwu wobec szkolnych lekcji religii, należy rozważyć wprowadzenie jakichś zmian? Z pewnością warto zastanawiać się nad formą katechizacji i przekazywania wiary młodemu pokoleniu, dlatego zapraszamy do rozmowy na ten temat. Oto pierwszy głos doświadczonego kapłana i katechety.
Prolog
„Pani jeszcze nie zapytała, które dzieci będą chodzić na religię, a tego pana nie ma prawa tutaj być” – to słowa ojca skierowane w obecności dzieci i pozostałych rodziców do wychowawczyni w dniu rozpoczęcia roku szkolnego w klasie pierwszej szkoły podstawowej. Konsternacja. W ułamku sekundy szuka się rozwiązania. Pierwszy pomysł – wyjmę świeżo podpisaną umowę o pracę i powiem: „Właśnie że mam prawo tu być, a pan jest tu gościem”. Bez słowa jednak zabieram teczkę i kieruję się do drzwi. Przystaję przy gniewnym ojcu i podając mu rękę, mówię z uśmiechem, jakby wbrew samemu sobie: „Bardzo mi było miło pana poznać”. Wychodzę.
Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.