Porozumienia Gdańskie

Arkadiusz Kazański

|

GN 35/2020. Sierpniowy przełom

publikacja 31.08.2020 00:00

Kiedy 14 sierpnia 1980 r. w Stoczni Gdańskiej rozpoczynał się strajk w obronie Anny Walentynowicz, nikt nie przypuszczał, że zakończy się przyjazdem do Gdańska Komisji Rządowej i zgodą władz PRL na powstanie pierwszego w bloku państw komunistycznych niezależnego związku zawodowego.

Lech Wałęsa, przewodniczący Międzyzakła­dowego Komitetu Strajkowego, podpisuje z wicepremierem Mieczysławem Jagielskim (po lewej) porozumienie kończące 2-tygodniowy strajk. Dawało m.in. prawo do zakładania wolnych związków zawodowych. Gdańsk, 31.08.1980 r. Lech Wałęsa, przewodniczący Międzyzakła­dowego Komitetu Strajkowego, podpisuje z wicepremierem Mieczysławem Jagielskim (po lewej) porozumienie kończące 2-tygodniowy strajk. Dawało m.in. prawo do zakładania wolnych związków zawodowych. Gdańsk, 31.08.1980 r.
Stanisław Składanowski

Początkowo gdańscy stoczniowcy nie przyjmowali do wiadomości, że ich strajk przekształcił się w coś znacznie większego niż tylko domaganie się przywrócenia do pracy zwolnionych osób i podwyżki płac. Dlatego 16 sierpnia po osiągnięciu porozumienia z dyrektorem komitet strajkowy Stoczni Gdańskiej zdecydował o zakończeniu akcji protestacyjnej, a prawie wszyscy robotnicy opuścili zakład. Do kontynuacji doprowadziła obawa przed represjami delegatów „zdradzonych” zakładów, którzy wymusili na Lechu Wałęsie wznowienie strajku solidarnościowego. W nocy z 16 na 17 sierpnia w sali bhp Stoczni Gdańskiej delegaci ponad 20 strajkujących zakładów ułożyli listę 21 postulatów i utworzyli wspólną reprezentację, tj. Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Do Prezydium MKS powołano przedstawicieli najważniejszych przedsiębiorstw w Trójmieście, w większości działaczy WZZ Wybrzeża.

Lista 21 postulatów rozpoczynała się tym najważniejszym − „Akceptacją niezależnych od partii i pracodawcy wolnych związków zawodowych […]”; zawierała żądania m.in. zapewnienia bezpieczeństwa strajkującym osobom, przestrzegania wolności słowa, przywrócenia do pracy wcześniej zwolnionych z powodów politycznych, poinformowania o istnieniu i celach MKS oraz wyprowadzenia kraju z kryzysu gospodarczego. Obok punktów o charakterze politycznym znajdowały się na liście i te domagające się poprawy warunków materialnych, m.in. dotyczące wzrostu wynagrodzeń o 2 tys. zł i ich rewaloryzacji w wysokości proporcjonalnej do wzrastających cen, poprawy zaopatrzenia w mięso, na którego sprawiedliwy zakup postulowano wprowadzenie specjalnych kartek oraz innych artykułów żywnościowych. Domagano się także wolnych sobót, gdyż w dobie PRL normą był 6-dniowy tydzień pracy, wydłużenia urlopów macierzyńskich i możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę. Oczekiwano, że dobór pracowników na stanowiska kierownicze będzie odbywał się wedle kryterium merytorycznego, a nie, jak dotychczas, na zasadzie przynależności do PZPR. Żądano zniesienia przywilejów przysługujących pracownikom MO i SB. Domagano się poprawy stanu służby zdrowia i łatwiejszego dostępu do zdobycia własnego mieszkania.

Pomimo że 18 sierpnia w strajku uczestniczyło już ponad 150 zakładów, władze nie zamierzały uznawać Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Do Trójmiasta przyjechał wicepremier Tadeusz Pyka, który próbował zjednywać sobie protestujących, obiecując spełnienie wszelkich postulatów ekonomicznych i rozmowy. Do pewnego momentu jego misja była poważnym zagrożeniem dla MKS, bo w rozmowach z Pyką w Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku uczestniczyło kilkadziesiąt delegacji z całego regionu, w tym z dużych i ważnych zakładów. Trudna sytuacja została opanowana, gdy do rozmów z wicepremierem nie dali się namówić pracownicy gdańskich zajezdni. Wyjechanie przez nich na trasy byłoby widocznym sukcesem władz państwowych i rychłym początkiem końca całego strajku. W końcu misja Pyki zakończyła się klęską, a on sam musiał wracać do Warszawy. Zamiast niego przyjechał wicepremier Mieczysław Jagielski. Mimo że w MKS zarejestrowanych było już ponad 350 zakładów pracy, próbował nadal, grając na różnych animozjach i resentymentach, rozbić jedność strajkujących. Miał jednak już trudniejsze zadanie, bo ci nabyli doświadczenia po wizycie Pyki i stali się jeszcze lepiej zorganizowani.

Ostatecznie w niedzielę 31 sierpnia 1980 r. o 16.40 obie strony sporu podpisały porozumienie. Z Prezydium MKS byli to: Lech Wałęsa, przewodniczący, Lech Bądkowski, Wojciech Gruszecki, Stefan Izdebski, Jerzy Kmiecik, Zdzisław Kobyliński, Andrzej Kołodziej, Henryka Krzywonos, Stefan Lewandowski, Bogdan Lis, Alina Pienkowska, Józef Przybylski, Jerzy Sikorski, Lech Sobieszek, Tadeusz Stanny, Anna Walentynowicz i Florian Wiśniewski. Protokołu nie podpisał Andrzej Gwiazda. Z komisji rządowej podpisy złożyli: Mieczysław Jagielski, Zbigniew Zieliński, sekretarz KC PZPR, Tadeusz Fiszbach, I sekretarz KW PZPR w Gdańsku, i Jerzy Kołodziejski, wojewoda gdański. Zatem najważniejszym efektem strajków stało się powołanie Niezależnych Samorządnych Związków Zawodowych „Solidarność”, a to był już pierwszy krok do odzyskania przez Polskę niepodległości.●

Więcej o początkach "Solidarności" dowiesz się w serwisie https://twarzesolidarnosci.gosc.pl

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.