Lisbon Story Lewandowskiego

Piotr Sacha

|

GN 35/2020

publikacja 27.08.2020 00:00

W Lizbonie po ekscytującym turnieju tąpnęło Barceloną oraz ustalonym porządkiem w klubowej piłce. Czy nowy format finału Ligi Mistrzów pozostanie w kalendarzu na stałe?

Piłkarze Bayernu z pucharem za zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Piłkarze Bayernu z pucharem za zwycięstwo w Lidze Mistrzów.
JOSE SENA GOULAO /epa/pap

Przed meczem Bayernu Monachium z PSG miliony telewidzów (pierwszy finał Ligi Mistrzów przy pustych trybunach) usłyszało przeróbkę Georga Friedricha Händla. Oryginalny utwór sięga późnego baroku, ale jego piłkarska wersja jako hymn rozgrywek zrodziła się wraz z Ligą Mistrzów blisko trzy dekady temu. Chór orkiestry Academy of St. Martin in the Fields śpiewa po niemiecku i francusku: „Die Meister (mistrzowie), Die Besten (najlepsi), Les Grandes Équipes (największe zespoły)”. Co tym razem zabrzmiało jak futbolowe proroctwo.

Lewandowski jak Cruyff

Piłkarski turniej w Lizbonie nie bez przyczyny okrzyknięto najważniejszą imprezą sportową roku. Pandemia koronawirusa pozbawiła nas letniej olimpiady i Euro 2020. Bezlitośnie wykreślała kolejne punkty z tegorocznej mapy zawodów. Dokończenie rozgrywek Ligi Mistrzów, po zawieszeniu ich w marcu, miało złagodzić bolesną tęsknotę nie tylko za utraconą cząstką sportu, ale w ogóle za normalnym życiem sprzed epidemii. Kibice czekali na ten moment aż 149 dni. Kolejne 12 przyniosło m.in. tąpnięcie w Barcelonie, utratę posady dwóch trenerów, grad bramek, meczowe rekordy czy kolejny dowód na to, że o zwycięstwie nie decyduje klubowy budżet.

Jeszcze się nie zdarzyło, aby triumfator Ligi Mistrzów wygrał wszystkie mecze w drodze po tytuł. Aż do niedzieli 23 sierpnia. Bayern Monachium zasłużenie pokonał PSG 1:0, a Robert Lewandowski, chociaż bramki nie strzelił, zapisał się w piłkarskiej historii, zdobywając potrójną koronę króla strzelców (w Champions League, Bundeslidze i Pucharze Niemiec). Tym samym dorównał wyczynowi Johana Cruyffa sprzed prawie pół wieku. Wygrał wszystko, co było do wygrania. I raczej nikt nie ma wątpliwości, że zasłużył na statuetkę Złotej Piłki. Tyle tylko, że prawdopodobnie jej nie otrzyma, ponieważ tygodnik „France Football” odwołał plebiscyt na najlepszego piłkarza roku, a presja kibiców, którzy domagają się przyznania corocznej nagrody, raczej nie wpłynie na zmianę decyzji francuskiej redakcji.

Dostępne jest 22% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.