Zaczęło się w Gdańsku

Maciej Rajfur

publikacja 23.08.2020 09:30

Strajk w sierpniu 1980 roku w Stoczni Gdańskiej im. Lenina stał się iskrą, która rozpaliła ognisko w całym kraju. Ono tli się do dzisiaj.

Legendarna Brama nr 2 w Stoczni Gdańskiej wtedy i dziś. To z niej Lech Wałęsa ogłosił zakończenie strajku i podpisanie tzw. porozumień gdańskich. Legendarna Brama nr 2 w Stoczni Gdańskiej wtedy i dziś. To z niej Lech Wałęsa ogłosił zakończenie strajku i podpisanie tzw. porozumień gdańskich.
Kazimierz Maciejewski

Żeby dobrze rozumieć, co i dlaczego stało się w drugiej połowie sierpnia 1980 roku w Gdańsku, warto przypomnieć stan przed wybuchem strajku. Ten rozwój wypadków można porównać do ogromnej lawiny w górach. Najpierw przez długi czas na zboczach zbiera się śnieg. Panuje względny spokój, ale kiedy biały puch osiąga ogromną wagę, przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych przychodzi moment, że coś nieznacznego, niepozornego wobec potęgi gór (np. człowiek, zwierzę, podmuch wiatru…) wywołuje gwałtowny spadek tych śnieżnych połaci. Są one już wtedy nie do zatrzymania, a po drodze taranują wszystko. Myślę, że taką perspektywę mogła mieć władza komunistyczna, patrząc na każdy kolejny dzień strajku w Stoczni Gdańskiej.

Miarka się przebrała

Jaki był kontekst strajku w gdańskiej stoczni? Po pierwsze, należy pamiętać, że w lipcu strajkowało w kraju ok. 80 tys. osób w 177 zakładach pracy. Żądano podwyżki płac, chociaż w Lublinie po raz pierwszy pojawił się postulat nowych wyborów do oficjalnych związków zawodowych. Po drugie, znaczenie miał także fakt zwolnienia z pracy 7 sierpnia przez Dyrekcję Stoczni Gdańskiej Anny Walentynowicz. To stało się impulsem do powszechnej solidarności, jeszcze pisanej przez małe „s”, i dało powód do podjęcia strajku, który wybuchł 14 sierpnia w Stoczni Gdańskiej im. Lenina.

Natychmiast wydrukowano 10 tys. ulotek. Wykonano plakaty i transparenty informujące o proteście, obronie podstawowych praw i solidarności. Pierwsze postulaty strajkujących zakładały przywrócenie do pracy Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy, wzniesienie pomnika ofiar Grudnia ’70, podwyżkę płac o 2000 zł, gwarancje bezpieczeństwa dla strajkujących oraz zasiłki rodzinne równe tym wypłacanym funkcjonariuszom MO i SB. Protest szybko przybrał charakter okupacyjny. Praktycznie na drugi dzień dołączyła gdyńska stocznia i gdańska stocznia remontowa, już dwa dni po wybuchu strajku powołano Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. 17 sierpnia oficjalnie ogłoszono 21 postulatów strajkowych z najważniejszym – żądaniem utworzenia wolnych związków zawodowych. Lawina nabierała szybkości i objętości.

Polecamy wydanie:

Najbardziej chodziło o te związki

O tym, jak ważne i ponadczasowe były hasła gdańskich robotników, świadczy fakt, że drewniane tablice z 21 postulatami trafiły w 2003 roku na światową listę dziedzictwa kulturowego UNESCO „Pamięć Świata”. Z dnia na dzień MKS rozrastał się i po tygodniu strajku (20 sierpnia) zrzeszał już ponad 300 zakładów. Milicja Obywatelska i Służba Bezpieczeństwa zatrzymywały delegatów komitetów strajkowych. Rząd odwlekał rozmowy, myśląc, że będzie w stanie nad tym zapanować poprzez represje i szykany. Po 10 dniach protestu MKS zrzeszał już prawie 400 zakładów, a 3 dni później było ich 630. 23 sierpnia delegacja rządowa podjęła w końcu rozmowy z komitetem strajkowym. Trwała próba sił, jednak szala przechylała się na korzyść robotników, ponieważ strajki objęły cały kraj. 26 sierpnia z impetem dołączył Wrocław, który powołał swój komitet strajkowy. Później przeciwko władzy wystąpiły zakłady m.in. w Krakowie, Warszawie i Poznaniu. Włączyły się też mniejsze miasta. Gdańscy robotnicy odbierali telegramy z wyrazami poparcia z całego świata. Najważniejszą kwestią sporną Komisji Rządowej i strajkujących było powstanie wolnych związków zawodowych. Jedna i druga strona zdawały sobie sprawę, że to kluczowy postulat. Czas pokazał, jak bardzo.

Przełom nastąpił 31 sierpnia. Po tym, jak wicepremier Jagielski ostatecznie wyraził zgodę na pisemne gwarancje zwolnienia więźniów politycznych, o godzinie 16.40 zdecydowano się podpisać porozumienie. Wiązało się to z jednoczesnym zakończeniem strajku. Wówczas MKS tworzyło już około 800 zakładów.

Zmienili bieg historii

Przez kilka dni zastanawiano się, jaką strukturę powinny przyjąć nowe związki. 17 września przedstawiciele Międzyzakładowych Komitetów Założycielskich (przekształcony MKS) zdecydowali o powstaniu Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” – czyli ogólnokrajowego związku o regionalnych strukturach. Powołali, jak się później okazało, największy ruch społeczny w historii Polski, który liczył prawie 10 mln ludzi. Koła Solidarności zawiązywały się praktycznie we wszystkich przedsiębiorstwach. 10 listopada Sąd Najwyższy zarejestrował statut NSZZ „Solidarność”, a jak wiemy dzisiaj, 2 dni później gen. Wojciech Jaruzelski ujawnił na posiedzeniu Komitetu Obrony Kraju, że przygotowuje zestaw niezbędnych aktów prawnych dotyczących stanu wojennego.

Fala sierpniowych strajków doprowadziła do powstania NSZZ „Solidarność” – pierwszej w krajach komunistycznych niezależnej od władz legalnej organizacji związkowej. Co więcej, można powiedzieć, że gdański strajk z 1980 roku wywołał efekt domina w polskim systemie komunistycznym, naruszył jego konstrukcję, która już zaczęła się powoli walić, a po 10 latach doprowadził do transformacji ustrojowej. Strajk nie tylko pisał swoją historię, ale nadał nowe tempo historii całego państwa, narodu, a także Europy.●

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.