Radio Nowy (wspaniały?) Świat

Wojtek Teister

Sprawa red. Jedlińskiego pokazuje, że części twórców Radia Nowy Świat przeszkadzała w Trójce nie tyle cenzura jako taka, ile cenzura konkretnych treści.

Radio Nowy (wspaniały?) Świat

Radio Nowy Świat, firmowane m.in. przez Magdę Jethon, Jerzego Sosnowskiego czy Wojciecha Manna, powstało na fali protestu przeciwko upolitycznianiu radiowej Trójki przez zarząd stacji i Polskiego Radia. Punktem kulminacyjnym była afera związana z ocenzurowaniem przez zarząd Listy Przebojów Trójki, którą wygrała piosenka Kazika Staszewskiego (o wizycie Jarosława Kaczyńskiego na cmentarzu w czasie, gdy dla zwykłych Polaków Powązki były zamknięte ze względu na epidemię). Dla nowego radiowego projektu był to wiatr w żagle. Stacja wystartowała kilka tygodni temu, ale już na początku pojawiły się pierwsze wątpliwości dotyczące czystości intencji części zespołu. Gdy w środku kampanii wyborczej Wojciech Mann bezpośrednio zaangażował się w kampanię wyborczą Rafała Trzaskowskiego, nagrywając wspólnie z nim wideo opublikowane w mediach społecznościowych kandydata, naturalnie u każdego, kto nie miał klapek na oczach, pojawiło się pytanie, czy tak ma wyglądać apolityczność dziennikarska, o którą miał walczyć legendarny radiowiec. Co prawda w spocie obaj panowie rozmawiali o muzyce i Trójce, ale cały kontekst kampanijny nadawał sprawie oczywistych barw partyjnych.

O tym, jak niektórzy dziennikarze Radia Nowy Świat rozumieją wolność słowa i mediów, z całą siłą przekonaliśmy się w ostatnich dniach przy okazji sporu o tzw. aferę Margot, czyli aresztowania aktywisty LGBT Michała Sz. (określającego się jako kobieta) po tym, jak w starciu z działaczami fundacji "Pro - Prawo do życia" zdemolował samochód prolajferów i zranił kierowcę. 

Sprawa zaczęła się zupełnie niewinnie. Od tego, że Piotr Jedliński, prezes zarządu RNŚ, pisał i mówił o Margot, używając gramatycznych końcówek rodzaju męskiego. Zresztą nie on jeden, bo taka narracja pojawiła się również w innych tzw. mainstreamowych mediach. Jedliński miał jednak pecha, bo akurat na jego wpisy zwrócili uwagę niektórzy bardziej postępowi dziennikarze czy aktywiści, zarzucając mu elementarny brak szacunku, zaściankowość i działania sprzeczne z ideami (którymi?) Radia Nowy Świat. Pojawiły się również komentarze części patronów finansujących rozgłośnię, że wobec takiej narracji wycofają swoje wsparcie dla RNŚ. Krótko po tym zarząd rozgłośni wydał oświadczenie, że wpisy Jedlińskiego to jego prywatna opinia, a fakt, że pojawiły się w mediach społecznościowych RNŚ to "nieintencjonalny błąd". Następnie Jedliński zrezygnował  w funkcji, informując na swoich społecznościówkach, że szuka pracy.

Już ta sekwencja wydarzeń wygląda słabo w kontekście rozgłośni, której kamieniem węgielnym były protest przeciwko cenzurze w Trójce i idea nieskrępowanej niczym wolności słowa. Patelnia już była gorąca, ale oliwy do ognia dolał tekst Wojciecha Czuchnowskiego z wypowiedzią Magdy Jethon na temat sprawy odejścia Jedlińskiego. Naczelna Radia Nowy Świat stwierdziła, że "Jedliński nie był zmuszany do dymisji. Przeciwnie, gdy podjął taką decyzję, prosiliśmy, żeby tego nie robił, ale on nie chciał ustąpić. Prosiłam go o to osobiście, wiem, że robili to jeszcze inni". Tę wypowiedź Jedliński skomentował na Facebooku:

Dosyć. Ta wypowiedź to bezczelne kłamstwo, mające najwyraźniej zdjąć jakąkolwiek odpowiedzialność z osób, które wymusiły na mnie dymisję. Pozwalam sobie także zacytować fragment maila, jaki otrzymałem od pana Jerzego Sosnowskiego:
"Ale dla wizerunku RNŚ, dla ucięcia wątpliwości patronów i dla zamknięcia ust nieżyczliwym krytykom byłoby wg mnie optymalne, żebyś, Piotrze, nie obrażając się na nas, tylko rozumiejąc delikatną sytuację całego przedsięwzięcia, podał się do dymisji...".

Sytuacja w Radio Nowy Świat jest taka, że z medium, jakie wam obiecywałem, prosząc o sfinansowanie tego pomysłu, mającym być niezależnym, obiektywnym, prezentującym różnorodny obraz świata i otaczającej nas rzeczywistości, zapraszających komentatorów o różnych poglądach, staliśmy się skrzywionym ideologicznie medium, którego udziałowcy, zamiast sikać pod wiatr, robią pod siebie.

Wydawało mi się, że w ciągu dwóch dni, po wichurze emocji udało się porozumieć. Ustąpiłem z funkcji prezesa, usunąłem się w cień, w imię dobra radia. Zgodziłem się, mimo ogromnych wątpliwości, na dalszą współpracę, pomoc, działanie, byle to nasze dziecko, radio wszystkich słuchaczy, istniało, rozwijało się.
Jak widać, pani Magda Jethon, która przeniosła do nas wszystkie NAJGORSZE wzorce Trójki, ufna w swoją umiejętność mataczenia, które do tej pory było tolerowane, wiedząc, jak bardzo mi zależy na Radiu Nowy Świat, była pewna, że nawet widząc tak bezczelne kłamstwo, obciążające mnie w pełni za sytuację, "zamknę pysk".

Oczywiście trudno o te działania obwiniać cały zespół RNŚ. Podobnie jak za cenzorskie zapędy w Trójce nie należało obwiniać całego zespołu, a konkretne osoby z zarządu. Rzecz w tym, że Piotr Jedliński kieruje swoje zarzuty pod adresem osób kluczowych, które de facto zarządzają rozgłośnią. Ale cała ta sytuacja pokazuje, że części twórców Radia Nowy Świat przeszkadzała w Trójce nie tyle cenzura jako taka, ile cenzura konkretnych treści. A wolność słowa jest szanowana o tyle, o ile jest zgodna z ich wizją świata i nie odbije się na comiesięcznych wpływach na konto rozgłośni. W przypadku radia powstałego w imię walki o wolność wyrażania opinii, zaledwie kilka tygodni temu, brzmi to szczególnie groteskowo.