Wirusy z przeszłości

Magdalena Kawalec-Segond

|

GN 33/2020

publikacja 13.08.2020 00:00

Skąd wiadomo, jakie wirusy trapiły ludzi w dalekiej przeszłości? Wirusy, w przeciwieństwie chociażby do bakterii, nie zostawiają śladów kopalnych. A jednak wiemy o nich całkiem sporo.

Tysiące lat temu wirusy atakowały już neandertalczyków. Tysiące lat temu wirusy atakowały już neandertalczyków.
istockphoto

O wirusach w ostatnich miesiącach można było przeczytać niemal wszędzie. To, czy nowo znaleziony patogen jest groźny, najlepiej widać wtedy, gdy porówna się go do tych znanych z przeszłości. Tylko skąd mamy pewność, że w przeszłości w ogóle istniały wirusy, które nam zagrażały? Mowa oczywiście o dalekiej przeszłości, a nie tej liczonej w dziesiątkach lat.

Drzewo wirusów

Wirusy, w przeciwieństwie do bakterii, od których są na ogół co najmniej 10 razy mniejsze, nie zostawiają śladów kopalnych. W efekcie geolodzy czy paleontolodzy – choć spierają się o ślady bakterii z dalekiej, liczonej w miliardach lat przeszłości, wirusów nawet nie szukają. Jest oczywiste, że coś tak delikatnego nie skamieniało. Ale czy na pewno?

Jeśli jednak takich kopalnych śladów nie ma, to skąd wiadomo, że np. cztery ludzkie koronawirusy wywołujące przeziębienia (zanim pojawiły się SARS, MERS i COVID-19, które są koronawirusami groźniejszymi dla naszego zdrowia i życia) współistnieją z naszym gatunkiem już ok. 1000 lat? To, że SARS pojawił się 20 lat temu, a HIV wywołuje pandemię od lat ponad 40, na ogół jest wiadome. Ale skąd badacze wiedzą, że denga jest z nami – ludźmi – od mniej niż tysiąca lat, odra od 10 tysięcy, a ospa prawdziwa od ok. 50 tysięcy? Przecież nawet gdyby znaleźć kości ludzkie, których właściciel za życia przecierpiał ospę, a nawet zmarł na nią, trudno byłoby to udowodnić. Do dziś egiptolodzy spierają się, czy faraon Ramzes V (XX dynastia, jakieś 1150 lat p.n.e.), którego mumię znaleziono i dokładnie przebadano, zmarł na ospę czy z innych powodów. Ta wirusowa choroba nie zostawia śladów w kościach, natomiast ze starszych niż 10 tys. lat ludzkich szczątków wydobycie materiału DNA jest niezwykle trudne. Gdy zwłoki przeleżały zakonserwowane w wiecznej zmarzlinie, w idealnych – z punktu widzenia archeogenetyki – warunkach, szczytem dzisiejszych możliwości jest pobranie materiału genetycznego od kogoś, kto żył 70 tysięcy lat temu. Tyle tylko, że w takich warunkach znajduje się bardzo niewiele szczątków. I jak to wszystko pogodzić z tym, czego uczy się w szkole, że wirusy są najstarszymi elementami tego świata, w którym funkcjonujemy? Takim „życiem przed życiem”, na dodatek bezkomórkowym. Nauczyciele cierpliwie tłumaczyli nam, że za takim poglądem przemawia prostota budowy wirusów. Dziś jednak ta hipoteza dotycząca ewolucji, zwana „wirusy są pierwsze”, konkuruje w naukowym świecie jeszcze z czterema innymi. W tym z hipotezą zasadniczo przeciwstawną – że wirusy są od komórek młodsze, bo są ich zredukowanymi do granic potomkami. Z kolei przewagę ma hipoteza, iż pasożyty, zwłaszcza wewnętrzne, zawsze się redukują i pozbywają zbędnych narządów, jak tasiemiec jelita. Najmłodsza zaś z owych hipotez – licząca nie więcej niż rok – głosi, że wirusy, a zwłaszcza ich materiał genetyczny, to chimery. A więc połączenie tego, co dawne, z tym, co współczesne.

Dostępne jest 39% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.