Zrobić konie w konia

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 33/2020

publikacja 13.08.2020 00:00

Chodzę po łące w stadzie 40 hucułów i nie czuję lęku. Drapane za uszami cicho rżą, odpowiadając czułością. – Są zwierciadłem nastrojów opiekunów – tłumaczy Karolina Świderska.

Karolina Świderska dobrze zna każdego z 73 hucułów z hodowli. Karolina Świderska dobrze zna każdego z 73 hucułów z hodowli.
HENRYK PRZONDZIONO /foto gość

Kiedy przychodzimy do stajni z negatywnymi emocjami, mamy stracony dzień – opowiada. – Zaczynają być nerwowe jak my. Każdy, kto trochę zna konie, wie, że nigdy nie powinien złapać zwierzęcia niespodziewanie za nos, ale kiedy delikatnie wysuwa chrapy, odpowiedzieć mu czułym dotknięciem.

Na łące w Wołosatem sama przekonuję się, że te ogromne, ważące od 350 do 400 kilogramów zwierzęta mogą nauczyć człowieka delikatności, czułości, spokoju. Karolinie zdarzyło się, że pod McDrive’a w Skierniewicach podjechała kiedyś na koniu. Ale na co dzień nie stresuje w ten sposób swoich hucułów. Zresztą w okolicy nie ma McDonaldów, bo to wciąż jeszcze dziewiczy teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Do niego też należy istniejąca od 1993 r. Zachowawcza Hodowla Konia Huculskiego w Wołosatem. Stadninę dobrze widać, bo leży w dole drogi, niedaleko szlaku wiodącego na Tarnicę – najwyższy szczyt Bieszczadów. Karolina Świderska od 2018 r. jest jej kierowniczką.

Z Wołosatego

W 2010 r. w technikum hodowli koni w Wolborzu musieliśmy wybrać miejsce praktyk – wspomina. – Ksiądz Szczepan, mój katecheta z technikum, poradził mi, żebym pojechała do Wołosatego, bo tu pracował jego brat. Tak mi się tu spodobało, że wróciłam na drugie praktyki, bo gdzie by mi było lepiej niż w takich okolicznościach przyrody i z takimi ludźmi. Kiedy znów przyjechałam tu po maturze, poznałam miłość mojego życia. Zostałam razem z nim i z hucułami. W naszej stadninie mamy 75 hucułów: 31 klaczy – matek, trzy ogiery hodowlane, reszta to młodzież i wałachy pracujące w turystyce – opowiada. – Z 14 rodzin żeńskich koni huculskich są u nas przedstawicielki czterech – Agatki, Bajkałki, Wołgi i Wyderki. W zależności od tego, z jakiej rodziny jest przychodzący na świat źrebak, jego imię zaczyna się na pierwszą literę imienia matki. Na przykład z rodziny Agatki mamy takie klacze jak Arkona-w i Alga-w. Wszystkie konie urodzone w Wołosatem posiadają w swoim imieniu drugi człon: „-w” – wyjaśnia. Przyszliśmy na łąkę, żeby poznać pasące się tutaj stado. Latem konie zmieniają pastwiska co dwa tygodnie, bo na tyle starcza im roślin. – Jeśli chodzi o zielonkę, to to, co hucuł ma w pysku, jest jego – śmieje się Karolina. Zimą żywią się sianem, sianokiszonką, a przy niskich temperaturach odrobiną owsa.

Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.