Lamentacja twardej Heleny

Agata Puścikowska

|

GN 33/2020

publikacja 13.08.2020 00:00

Modlitwę na ścianie katowni wyryła wybitym zębem. Henryk Mikołaj Górecki napisał do jej słów muzykę, która wbija się w serce…

Oryginalny napis nie zachował się.  Dziś w Palace znajduje się jedynie kopia modlitwy. Oryginalny napis nie zachował się. Dziś w Palace znajduje się jedynie kopia modlitwy.
z archiwum rodzinnego Bogumiły Stanek

Nawet teraz, po 76 latach od uwięzienia, niektórzy mówią i piszą: „nie przeżyła Palace”. Owszem, przeżyła. Ukrywała się, potem wyszła za mąż, zmieniła imię. Urodziła pięcioro dzieci, a zmarła dopiero w 1999 roku. Helena Wanda Błażusiakówna-Pawlik, pseudonim Lena, do końca nie opowiadała niemal wcale o swoim bohaterstwie. Czas, by w końcu poznał ją świat.

Opowieść najstarszej córki

– Mama urodziła pięcioro dzieci. Była wobec nas bardzo wymagająca. Kochająca, ale surowa – opowiada Bogumiła Stanek. – Wychowywała nas w duchu patriotycznym, ale o swojej walce nigdy nie opowiadała. Dowiadywaliśmy się przypadkiem, a potem opowiedziała więcej mojemu mężowi. Nie chciała należeć do stowarzyszeń zrzeszających kombatantów. Do Światowego Związku Żołnierzy AK wstąpiła dopiero pod koniec życia, za naszą namową. Właściwie sami ją zgłosiliśmy. Oficjalne członkostwo przyszło do nas po jej śmierci.

Rodzinie zależało, by bezcenne wspomnienia matki zostały spisane. By pamięć o dzielnej dziewczynie, męczonej w katowni Podhala, przetrwała. Pani Bogumiła opowiada jeszcze o skromności swej matki: – Mama nie lubiła się fotografować. Dlatego w archiwum rodzinnym właściwie nie mamy jej zdjęć – mówi. – Zachowało się tylko jakieś powojenne zdjęcie znad morza. Pamiętam, że gdy próbowaliśmy raz znienacka sfotografować ją, gdy coś gotowała w kuchni, szybko zakryła twarz fartuchem.

Może to skromność, a może przyzwyczajenie z okupacyjnej młodości? Gdy dyskrecja i głęboka konspiracja ratowały życie? A przecież i za komuny „Lena” musiała ukrywać przeszłość w AK.

Córka Pika

Życiorys Heleny Błażusiak-Pawlik, który napisała wiele lat po wojnie, jest dojmująco krótki. W żołnierskich słowach „Lena” raportuje: „Urodziłam się 4 lutego 1926 roku w Szczawnicy, jako córka Stanisława Błażusiaka i jego żony Zofii z domu Hurkała. Szkołę podstawową ukończyłam w Szczawnicy, po której pomagałam rodzicom w domu. Wybuch wojny w 1939 roku zastał mnie i naszą rodzinę w Szczawnicy. Mój ojciec Stanisław Błażusiak ps. Pik i starszy mój brat Stanisław Franciszek od jesieni byli zaprzysiężonymi przewodnikami Komórki Służby Zwycięstwu Polski w Szczawnicy. Przeprowadzali żołnierzy i oficerów WP po wojnie obronnej z 1939 roku, z Nowego i Starego Sącza do Szczawnicy. Przeprowadzani wojskowi byli zakwaterowani w naszym domu i w innych domach mieszkańców Szczawnicy w oczekiwaniu na kuriera, który przeprowadzał ich ze Szczawnicy przez Słowację na Węgry”.

Dostępne jest 27% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.