Prezydenckie wyzwania

Bogumił Łoziński

|

GN 33/2020

publikacja 13.08.2020 00:00

Gdyby Andrzejowi Dudzie udało się zrealizować obietnice, które złożył przed drugą kadencją prezydentury, zasłużyłby na miano męża stanu.

Zaprzysiężenie prezydenta odbyło się przed Zgromadzeniem Narodowym. Zaprzysiężenie prezydenta odbyło się przed Zgromadzeniem Narodowym.
Radek Pietruszka /PAP

Obietnice złożone przez Andrzeja Dudę zarówno w kampanii wyborczej, jak i po wygraniu prezydentury są ambitne. Można powiedzieć, że prezydent Duda zawiesił sobie wysoko poprzeczkę. Część z nich mieści się w kompetencjach prezydenckich wyznaczonych przez konstytucję, inne poza nie wykraczają. Jednak w sytuacji, gdy rządzi ugrupowanie, którego Andrzej Duda był kandydatem, są możliwe do zrealizowania. Zwłaszcza że obecny prezydent zdecydowanie podkreśla, iż program Prawa i Sprawiedliwości jest jego programem. Są jednak sfery, w których prezydent Duda powinien poza ten program wyjść.

Pozszywać naród

Chyba najczęściej formułowanym oczekiwaniem wobec prezydenta Dudy jest to, aby był prezydentem wszystkich Polaków, wzniósł się ponad partyjne podziały, dążył do jedności narodu. – Służebny charakter władzy zobowiązuje do dbania o jedność narodu, której nam zawsze potrzeba – mówił do prezydenta przewodniczący episkopatu abp Stanisław Gądecki w czasie Mszy św. na inaugurację drugiej kadencji. Sam prezydent w czasie zaprzysiężenia w parlamencie kilka razy podkreślił, że budowanie porozumienia narodowego jest jednym z jego priorytetów. – Drzwi Pałacu Prezydenckiego zawsze były otwarte i zawsze będą otwarte dla różnych środowisk, dla przedstawicieli wszystkich stronnictw politycznych. (…) Są zagadnienia i problemy, które – pomimo istniejących różnic – łączą. Powinniśmy budować wokół nich jak najszersze porozumienie. Będę konsekwentnie działał w tym kierunku – deklarował.

Co ciekawe, gdy przeanalizujemy obowiązki prezydenta zapisane w konstytucji, nie jest tam wprost napisane, że dbanie o jedność narodu jest jego zadaniem. A jednak takie jest powszechne oczekiwanie Polaków, takie deklaracje składa sam prezydent Duda. Oczekiwanie, że będzie łączył, a nie dzielił, zapewne wynika z faktu, że jest on wybierany w wyborach powszechnych. Każdy Polak głosuje bezpośrednio na danego kandydata, co daje zwycięzcy silny mandat do sprawowania tego urzędu.

Jednak zasadniczym powodem oczekiwania, że prezydent „pozszywa Polskę”, jest głęboki podział, w jakim obecnie znajduje się nasze społeczeństwo. Podział, który powoduje skrajne zachowania, nie tylko agresję werbalną, ale też fizyczną. Jak temu zaradzić? Głównym powodem głębokich podziałów jest świadoma polityka największych partii, aby budować poparcie na eskalacji konfliktu, a plan ten skutecznie realizują media, popierające jedną lub drugą stronę, stosując przy tym manipulację, insynuacje czy odzierając z godności przedstawicieli drugiej strony. Prezydent Duda dostrzega ten problem. W czasie przemówienia w Sejmie podkreślał konieczność obniżenia temperatury sporów. – Dziś potrzeba nam wszystkim więcej życzliwości, uśmiechu, wzajemnego szacunku. Niezwykle ważne jest, żeby po największych nawet sporach, niezależnie od różnic poglądów, zawsze potrafić podać oponentowi rękę – apelował.

Dostępne jest 34% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.