Jak zbity pies

Od kilku miesięcy modliłam się: Choćby nie wiem co, nie puszczę Twojej ręki! Pan Bóg powiedział: Sprawdzam...

Jak zbity pies

Od pewnego czasu miałam mocne przynaglenie, by modlić się słowami z Księgi Hioba: "Choćby mnie zabił Wszechmocny - Jemu ufam" (Hi 13,15). Przez wiele tygodni, każdego dnia powtarzałam te słowa i mówiłam do Boga: Choćby nie wiem co, nie puszczę Twojej ręki. Po kilku miesiącach, gdy leżałam sama na oddziale ginekologiczno-położniczym, tracąc swoje nienarodzone dziecko, czułam się, jakby Pan Bóg mówił: Sprawdzam!

Czytam Ewangelię o kobiecie kananejskiej i myślę, że chyba nie tego spodziewała się po Jezusie przychodząc do Niego po pomoc. Nie takiej reakcji. Sława Jezusa - jako miłosiernego, dobrego uzdrowiciela - dotarła do krain pogańskich. Kobieta - matka, której córka ciężko była doświadczona przez złego ducha - błaga Jezusa o pomoc. Woła głośno za Nim, nazywa Go Panem (gr. kyrios). Ten tytuł, w Ewangelii według św. Mateusza, pojawia się kilkanaście razy i zawsze wychodzi z ust uczniów Jezusa i ludzi z wiarą proszących Go o pomoc. Kananejka z wiarą błaga o ratunek, a Jezus... ignoruje ją. Niebywałe!

A kiedy już Jezus zostaje wręcz przymuszony do stanięcia twarzą w twarz z tą kobietą - obraża ją, porównując do psa (dla Żydów miejsce psa było na zewnątrz domu - poza centrum życia). Wystarczająco dużo powodów, żeby odwrócić się na pięcie i odejść.

"Jezus był świadom ryzyka, na jakie wystawiał wiarę Kananejki, drżał na myśl, że może załamać się i odstąpić - mówi O. Raniero Cantalamessa. - Jednak zaufał jej wierze, która w tej polemice oczyściła się i urosła, stała się jedno z wolą Ojca, który jest w niebie. Dlatego na końcu wyrywa się z Jego ust okrzyk radości: Wielka jest twoja wiara! Niech się stanie twoja wola".

Ile razy w życiu czuję się jak zbity pies. Ile razy wydaje mi się, że sam Bóg jest przeciwko mnie; że Jego słowo albo milczenie odbiera mi nadzieję. Czy w takich momentach starczy mi sił i wiary, by nie dać się "odpędzić" od Boga?

To będzie możliwe tylko wtedy, gdy będę mieć pewność, że Bóg jest dobry zawsze. Bez względu na okoliczności. Niezależnie od moich uczuć.

Patrzę nieraz na swoje dzieci, kiedy lgną do swojego taty - mojego męża, a on zajęty pracą, łącząc codzienność domową z pracą zdalną, "odgania" je do ich zajęć i zabawy. Patrzę, jak niezrażone natychmiast wracają, nie dając się "przepędzić" i rozbrajając go swoją dziecięcą natrętnością, miłością i pragnieniem bliskości. To dlatego, że cała trójka ma pewność, że ich tata jest dobry; że przy nim są bezpieczne; że mocno je kocha. Gdyby miały doświadczenie okrucieństwa albo chłodu emocjonalnego - zostałyby w swoich pokojach.

"Choćby mnie zabił Wszechmocny - Jemu ufam". - Tak może się wypowiadać tylko miłość - ocenia abp Grzegorz Ryś. - Po człowieku, którego nie kocham, mogę się spodziewać wszystkiego, podejrzewać go o wszystkie możliwe scenariusze i bać się, bo nie wiem, co mi zrobi. Hiob mówi natomiast: nawet gdyby mnie zabił, to Mu ufam. Nie ma w nim lęku. To, że nie wie, budzi w nim zaufanie, a nie wycofanie się, nie ucieczkę. Zaufanie".

"Choćby ziemia usunęła się pod moimi nogami, nie przestanę Ci ufać!" - wołała św. Faustyna.

Choćby nie wiem co, nie puszczę Twojej ręki...

Sprawdzam! - mówi Bóg.

Wiara do końca. Taka wiara kananejskiej kobiety została nagrodzona przez Jezusa.