Pani na jeziorach

Marcin Jakimowicz

|

GN 31/2020

publikacja 30.07.2020 00:00

Po lewej woda, po prawej... woda. Słowa pieśni do Czarnej Madonny przerywa krzyk żurawi i trzciniaka zwyczajnego. Drogę do ukrytej za trzcinami kapliczki z cudownym obrazem tarasują nam kaczki. Idę o zakład, że to najpiękniejsze polskie sanktuarium.

Choć sanktuarium jest maleńkie, mikroskopijne, robi ogromne wrażenie. Choć sanktuarium jest maleńkie, mikroskopijne, robi ogromne wrażenie.
Roman koszowski

Gdy nad Suwalszczyzną rozpętała się potężna burza, czerń chmur napływających spod białoruskiej granicy wyparła momentalnie pastelowe, pomarańczowe i błękitne tonacje nieba. Sosny trzeszczały, suche konary skrzypiały, a wierzby płaczące kłaniały się głęboko, dotykając fal jeziora. Jedynie on stał nieporuszony, stabilny. Z przymrużeniem oka przyjmujący strugi deszczu uderzające w jego sutannę. Pochylony, szedł do przodu w stronę kapliczki. Rzeźbiarz uchwycił go w marszu, w drodze. Był tutaj 21 lat temu. Przypłynął tu na pokładzie statku „Serwy”. Tym razem jako papież, a nie, jak dotąd, kajakarz. Spoglądał z tęsknotą na jeziora, przypominając sobie wakacyjne wyprawy. Powiedział wówczas: „Byłem tu wiele razy, ale jako papież po raz pierwszy i chyba ostatni”. Po modlitwie przy kapliczce ruszył na obiad. W menu znalazły się oczywiście słynne wschodnie kartacze.

Jasny punkt

Tak, wiem, że wielu się narażam, ale idę o zakład, że nie ma w Polsce piękniejszego sanktuarium. Choć jest maleńkie, mikroskopijne, tycie, a przy Licheniu czy Jasnej Górze niemal niezauważalne (mogłoby być tam jedną z mniejszych kapliczek), robi ogromne wrażenie. Ci, którzy tu trafili, pragną wrócić.

W Studzienicznej stoją dwa maleńkie kościółki. Pierwszy, parafialny, to drewno w czystej postaci. Blask lamp oświetla imponujące poroża, a w małych okienkach tańczą promienie słońca. Kilkaset metrów za świątynią na połączonej z lądem groblą wyspie stoi kapliczka. Jasny, ukryty w zieleni punkcik, widoczny z daleka.

Od maja do października to tu o 19.00 odprawia się wieczorne Msze. Na wezwanie „Pan z wami!” odpowiadają kaczki pływające po jednym z najczystszych jezior w kraju.

Stoję na grobli. Po lewej Jezioro Studzieniczne. Po prawej... Jezioro Studzieniczne. Drogę do ukrytej za trzcinami kapliczki z cudownym obrazem tarasują nam kaczki. Cisza, spokój.

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.