Zwycięstwo w Końskich

GN 30/2020

publikacja 23.07.2020 00:00

O scenie politycznej po kampanii prezydenckiej i wpływie koronawirusa na wybory mówi prof. Antoni Dudek.

Zwycięstwo w Końskich MICHAł WOźNIAK /east news

Jakub Jałowiczor: Czemu służyło zaproszenie Rafała Trzaskowskiego przez Andrzeja Dudę do Pałacu Prezydenckiego?

Antoni Dudek: Chodziło o to, żeby nie było kwestionowania wyniku wyborów. Mieliśmy ogromne szczęście: różnica poparcia była na tyle wyraźna, że protesty nie będą, jak sądzę, rzutowały na uznanie ważności wyborów. W wieczór wyborczy to nie było wiadome. Myślę, że prezydent Duda chciał stabilizować sytuację, i go rozumiem. Rozumiem też Trzaskowskiego, że nie chciał przyjść, bo nie ma takiego zwyczaju.

A co by się mogło stać, gdyby różnica była mniejsza niż liczba nieważnych głosów?

Mielibyśmy żądanie kolejnej analizy głosów nieważnych, unieważnienia wyborów. Determinacja obu stron byłaby ogromna, przy czym strona rządząca ma z natury rzeczy więcej narzędzi, co zresztą w tych wyborach bezlitośnie pokazała. TVP zawsze była jednostronna, ale takiego nasilenia jednostronności jeszcze nie było, co stwierdzam jako ktoś, kto bardzo uważnie śledzi od ponad 30 lat programy informacyjne. Było też wręczanie czeków przez premiera i ministrów samorządowcom, żeby osłabić ich aktywność na rzecz Trzaskowskiego. Działanie Rządowego Centrum Bezpieczeństwa było wątpliwe, bo o frekwencję powinno się zabiegać w inny sposób niż przez ten system. Chociaż twierdzę, że gdyby Trzaskowski miał wygrać, to nic by to nie pomogło. Kiedyś komuniści mieli jeszcze większą przewagę i też przegrali.

Spodziewa się Pan rozliczeń wśród zwycięzców?

Rekonstrukcja rządu jest już nieoficjalnie potwierdzona. Zarazem wiemy już od prezesa Kaczyńskiego, że nie obejmie ona premiera. Zresztą obecnie jego zmiana byłaby kompletnie niezrozumiała, bo Mateusz Morawiecki aż do przesady starał się walczyć o głosy dla Andrzeja Dudy i sukces prezydenta to także sukces szefa rządu. Jednak nie wykluczam, że jego odejście może nastąpić w perspektywie na przykład roku, kiedy pojawią się trudności związane z przyszłorocznym budżetem. Najpewniej trzeba będzie wykonać niepopularne posunięcia, w tym m.in. ograniczyć rozbudowę programów społecznych i podnieść podatki. Aby to jakoś osłodzić, sensowna byłaby zamiana premiera na kogoś, za kim nie ciągną się obietnice w rodzaju miliona samochodów elektrycznych, które od początku były bujdą.

PiS stać na pozbycie się Jarosława Gowina?

Dostępne jest 26% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.