Wyjdźmy z okopów

Marcin Jakimowicz

Co zrobić z okopanym po dwóch stronach barykady społeczeństwem, które nuci pod nosem kultową przyśpiewkę: „Mój dom murem podzielony”?

Wyjdźmy z okopów

Znam osobiście wielu tych, którzy głosowali inaczej niż ja, i choć za Chiny nie potrafię zrozumieć ich motywacji, ciągle zwyczajnie ich lubię. W ostatnich dniach emocje sięgnęły zenitu. A może raczej dna? W mediach społecznościowych wylał się ściek warczących wyrazów. Jestem zażenowany wulgaryzacją tej kampanii. Wykropkowywaniem przez artystów czy polityków (nawet przez przewodniczącą Komisji Etyki Poselskiej!) wulgaryzmów. Naprawdę Was to bawi?

Co zrobić z pękniętą Polską? Zacząć ze sobą rozmawiać. Na szczęście Bóg stworzył pogodę, bo można znaleźć chwytliwy temat do zaczepki. Chrześcijanin nie czeka na to, aż ktoś z „drugiej strony barykady” wyciągnie rękę na zgodę. To on pierwszy na kamień odpowiada chlebem. 

Jezus, którego uczniowie poprosili: „Naucz nas się modlić”, bez zbędnego owijania w bawełnę mówił, że jeśli nie przebaczymy naszym winowajcom, to i Ojciec nie przebaczy nam naszych win. To naczynia połączone.

Jeśli człowiek decyduje się na to, by być mostem, musi jednocześnie zgodzić się na to, że inni będą po nim deptać. Nie ma drogi na skróty. 

„Człowiek tym się różni od innych istot na tej ziemi, że potrafi na zło odpowiedzieć dobrem" – podpowiadał ks. Józef Tischner w książce „Wiara ze słuchania”.  ‒ "Tego nawet aniołowie nie potrafią, bo aniołowie nie doświadczają żadnego zła”.