A jeśli przynoszę państwu pecha…

GN 28/2020

publikacja 10.08.2020 05:00

O urodzie, delikatności Jezusa, reżyserowaniu i miłości opowiada s. Benedykta Karolina Baumann.

A jeśli przynoszę państwu pecha… s. regina dorota krzesz

Barbara Gruszka-Zych: Kobiety się stroją, a Siostra stale nosi ten sam habit.

S. Benedykta Karolina Baumann: Mam najpiękniejszą sukienkę na świecie i niech się schowają wszyscy projektanci z okładek „Vogue’a”. Nie zamieniłabym habitu dominikańskiego na nic innego, choć jest potwornie niepraktyczny, bo ciągle się brudzi. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, kiedy jako studentka w latach 90. trafiłam do duszpasterstwa krakowskich dominikanów. Wydawał mi się taki rycerski i dostojny, a zarazem radosny, bo biały, a nie czarny. A do tego jeszcze ten skórzany pas, czarna, powiewająca na wietrze kapa i długi różaniec. Pomyślałam: „Wow, co za outfit!”. Od razu wiedziałam, że chcę taki nosić i żyć tak, jak wyglądam: w radosnej bieli, w ciągłym byciu w drodze, czyli gotowości głoszenia Słowa, w przyjaźni z Maryją, o czym przypomina mi różaniec przy pasku. I nie znudziło mi się to do dziś.

Twarz Siostry stale się zmienia, jakby Siostra wkładała coraz to nową sukienkę.

Przecież nie jestem z żelazobetonu. Przeżywam różne dni, emocje i nie potrafię tego ukrywać, co może być odbierane zarówno jako zaleta, jak i wada. Ale wolę żyć autentycznie. Dlatego swój blog zatytułowałam przekornie, nawiązując do kultowego filmu z Whoopi Goldberg: „Zakonnica bez przebrania”.

Jezus widzi urodę Siostry niepodkreślaną strojami, a co się Siostrze w Nim podoba?

Urodę, powiadasz? Hm… Tu można by dyskutować… A tak serio, fascynuje mnie w Jezusie Jego odwaga i czułość. Zawsze stawał po stronie najsłabszych, najbardziej odrzuconych, zepchniętych na margines, łamał stereotypy, dotykając trędowatych, uzdrawiając w szabat, rozmawiając z kobietami, odwiedzając celników, broniąc prostytutek… Mówił rzeczy niepopularne, a przecież wiedział, że to Mu mocno popsuje wizerunek. Przytulał i błogosławił dzieci, które nie miały w tamtych czasach żadnego znaczenia, ocalił życie cudzołożnicy, ale potrafił też zrobić niezłą zadymę w świątyni, kiedy zobaczył hipokryzję sakralnych handlarzy. Bóg, a przecież w tej boskości tak głęboko ludzki, tak bliski i delikatny. Zachwyca mnie, że Jezus szanuje moją wolność − zaprasza, a nie zmusza. Jest tuż obok, ale się nie narzuca. Czeka, aż odpowiem na Jego miłość. To tak jak w Pieśni nad Pieśniami: „Nie budźcie ze snu, nie rozbudzajcie ukochanej, póki nie zechce sama”. Pieśń nad Pieśniami to opowieść o mnie.

Kiedy Siostra zakochała się w Panu Jezusie?

Podczas studiów polonistycznych w Krakowie. Nie wychowałam się jako katoliczka. W dzieciństwie zajmowała się mną babcia, która była świadkiem Jehowy. Mama wtedy nie mieszkała z nami. To długa historia i nie chcę jej teraz opowiadać. Dość, że mama wróciła do Krakowa, kiedy kończyłam podstawówkę, a babcia zmarła, kiedy byłam maturzystką. Wtedy właśnie zaczął się nowy etap w życiu moim i mamy. Była aktorką, od wielu lat nie chodziła do kościoła. Przełomem okazał się rok 1997. Przypadkowo zajrzała do dominikanów przy Stolarskiej. Trwało tam spotkanie modlitewne nieistniejącej już grupy Odnowy w Duchu Świętym. Na koniec zaproszono uczestników na rekolekcje do Białki Tatrzańskiej. Mama postanowiła, że na nie pojedzie, więc dołączyłam do niej. Nie wiedziałam nawet, jak wygląda Msza św. Byłam tylko ochrzczona, bo mama się kiedyś uparła i tyle. Widok mamy idącej do Komunii św. po prawie 20 latach niechodzenia do kościoła tak mną wstrząsnął, że postanowiłam przygotować się do przyjęcia sakramentów. Trzy lata później, po studiach, byłam już w klasztorze…

Brat Albert, którego Siostra lubi, podobnie jak Karol Wojtyła mówił, że dwóm panom nie można służyć: sztuce i Bogu. Siostra pozostaje wierna teatrowi i pisaniu. Ma Siostra dwie dusze?

Oczywiście, że nie. To byłaby schizofrenia duchowa. Jezus mówi: kto kocha bardziej ojca, matkę, żonę, dzieci niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Nie każe porzucać tego, co kochamy, lecz właściwie ustawić priorytety. Gdyby kazał wyrzekać się talentów, które przecież sam nam dał, nie byłoby fresków dominikanina Fra Angelico, muzyki Hildegardy z Bingen, „Pieśni słonecznej” św. Franciszka, wierszy ks. Twardowskiego czy „Nocy ciemnej” Jana od Krzyża. Nie byłoby dramatów i poezji Karola Wojtyły czy obrazu Brata Alberta „Ecce Homo”. Przez to, co najbardziej kocham, staram się jak najpiękniej o Nim opowiadać. W klasztorze zostałam reżyserem teatralnym i pisarką… To jest powołanie w powołaniu.

Założyła Siostra zespół Dzikie Koty. Jacy aktorzy go tworzą?

Dostępne jest 38% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.