Chrześcijaństwo, a nie BLM

GN 28/2020

publikacja 09.07.2020 00:00

O przyczynach eskalacji protestów po zabójstwie George’a Floyda, niepokojach, które ogarnęły świat po pandemii, oraz chrześcijaństwie jako drodze do odzyskania pokoju mówi socjolog i antropolog dr hab. Michał Łuczewski.

Chrześcijaństwo, a nie BLM Jakub Szymczuk /foto gość

Bogumił Łoziński: W USA dochodziło już do zabójstw czarnoskórych obywateli w wyniku interwencji policji, co spotykało się z protestami. Jednak po zabiciu czarnoskórego George’a Floyda protesty są znacznie gwałtowniejsze i obejmują cały świat. Skąd bierze się ta eskalacja?

Michał Łuczewski: Mamy tu do czynienia z ogólną zmianą norm moralnych, która wiąże się z obejmującą cały świat reakcją na koronawirusa. Nie da się wytłumaczyć globalnej, masowej i radykalnej reakcji na zabójstwo Floyda bez brania pod uwagę tego, że wcześniej była światowa pandemia i wynikające z niej radykalne ograniczenia, nieznane w dziejach wyłączenie gospodarki czy zakazy poruszania się. Kiedy protestujący na całym świecie skandowali słowa Floyda: „I can’t breathe” (nie mogę oddychać), mówili również o sobie, bo w czasach pandemii nikt nie mógł swobodnie oddychać. #BLM było globalnym odreagowaniem pandemii, a zapalnikiem stała się śmierć Floyda. Do tego w USA główne źródła wyznaczające moralność, np. Kościół katolicki, przestały być autorytetami. Punktem odniesienia przestało być nawet Hollywood, choć promowana przez nie moralność kierowała się zasadą, że wszystko, co dotychczas było zabronione, stało się dozwolone. Amerykanie stracili najważniejsze instytucje, które dotąd określały ich wyobraźnię i moralność. Ameryka – a razem z nią cały świat – znalazła się w chaosie i panicznie szukała nowej formy jedności.

Tylko że ta nowa forma jedności często sprowadza się do zakwestionowania wartości chrześcijańskich, które są podstawą naszej cywilizacji.

Nie do końca tak jest. W tych protestach są elementy chrześcijaństwa.

Jakie?

Przede wszystkim skupienie na ofierze. To ofiara staje w centrum wspólnoty moralnej, a nie jakiś bohater czy wojownik. Floyd dla swych morderców był kimś winnym, jego zabójstwo było dla nich uzasadnione, jego ofiara miała pozostać ukryta, a on – bezimienny. Ale dzięki mediom społecznościowym wszyscy nagle zobaczyli, że Floyd był tylko kozłem ofiarnym, a jego imię stało się globalnym symbolem niewinnej ofiary, niesprawiedliwości i rasizmu. Mamy tu ideę męczeństwa, która wzięta jest z chrześcijaństwa.

Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.