Recenzje

GN 27/2020

publikacja 02.07.2020 00:00

Peter Fritzsche
Żelazny wiatr.
Europa pod władzą Hitlera
Instytut Pileckiego
Warszawa 2019
ss. 512 Peter Fritzsche Żelazny wiatr. Europa pod władzą Hitlera Instytut Pileckiego Warszawa 2019 ss. 512

KSIĄŻKI

Słowa wobec huraganu

Jak wygląda wojna oczami cywilów? Czy w sytuacji zupełnie nowej, gdy wali się wszystko, w czym pokładało się ufność, są jeszcze jakieś słowa zdolne wyrazić to, co widzą oczy? Peter Fritzsche zagląda do dzienników czasów wojny, listów i wspomnień, aby zobaczyć, na ile ludzie rozumieli sytuację, w której się znaleźli. A że wojna jest zawsze poza zasięgiem ludzkiego pojmowania, musieli stworzyć nowy rodzaj języka, gdzie „transport”, „obóz”, „żywność” czy „miłość” znaczą już coś innego.

Autor zestawia historię okupowanej Europy w nieprzewidywalne pary, które sprawiają, że narracja niezwykle się dynamizuje. Okupacja Francji i okupacja Polski to przecież dwie odmienne rzeczywistości. Widać to trochę w żarcie z epoki: Generalne Gubernatorstwo zaczęto ironicznie nazywać Frank-reich, czyli „Rzeszą Franka”, ale to jest zapis łudząco podobny do Frankreich, czyli Francji. Najciekawiej jednak wygląda problem Boga, w innej parze: Żydzi i Niemcy. III Rzesza będzie wmawiać swoim obywatelom, że Bóg zsyła na nich bezlitosną wojnę, w której muszą się spełnić. Wojna, którą toczą, ma być wojną obronną, a Bóg jest z nimi (Gott mit uns). W tej przedziwnej i karykaturalnej teologii naród niemiecki staje się Hiobem, który stara się być wierny Bogu. Natomiast „w przekonaniu Żydów – pisze Fritzsche – to Bóg ich zdradził, a nie oni okazali mu nieposłuszeństwo”. Wojna widziana oczami cywilów jeszcze nigdy nie była tak pełna niejednoznaczności i pomieszania pojęć. Tu prawdziwy wydaje się tylko ból.

Marcin Cielecki

PŁYTY

Jazz w operze

Zespół Les Femmes, założony przez trzy śpiewaczki operowe z okolic Trójmiasta, tym razem prezentuje się w zaskakującym repertuarze. Składają się na niego głównie piosenki napisane w latach 30., a także 20. i 40. ubiegłego wieku, ale przearanżowane na jazzowo. Z połączenia odległych z pozoru stylów powstała całość smaczna i oryginalna, a hity takie jak: „Ada, to nie wypada”, „Trudno, gdy człowiek zakochany”, „Sex appeal” czy „Na pierwszy znak” nabrały w tych wykonaniach nowego blasku. Aktorskie zacięcie wokalistek pozwala też wydobyć uroki warstwy tekstowej, za którą stoją Tuwim, Gałczyński, Hemar i kilku innych mistrzów słowa.

Kawowy aksamit

Nie chce się wierzyć, że to debiutancka płyta. Ola Jas porusza się po pograniczach jazzu z zaskakującą swobodą, a bossa novy śpiewa tak, jakby urodziła się w Brazylii. Pomaga jej w tym niewątpliwie aksamitny, zmysłowy głos, którym została obdarzona, ale słychać też, że młoda wokalistka dobrze wie, czego szuka w muzyce. Na „Jasnej” ujawnia się ponadto jej talent do komponowania ładnych melodii i pisania całkiem zgrabnych tekstów. Album idealny do porannej kawy i do leniwego słuchania w ciepłe letnie wieczory. Jak dla mnie jeden z najciekawszych polskich debiutów ostatnich lat.

Szymon Babuchowski

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.