Covid-19 lubi zwierzęta

Magdalena Kawalec-Segond

|

GN 27/2020

publikacja 02.07.2020 00:00

Lwy, tygrysy, chomiki, niektóre psie rasy, fretki i makaki oraz koty domowe i norki. Na razie tyle zwierząt – poza nietoperzami i łuskowcami – nauka złapała na gorącym uczynku w kwestii zakażenia wirusem SARS-Cov-2.

Covid-19 lubi zwierzęta Francisco Morales /Eyepix/ABACA/pap

Pierwszym „medialnie zakażonym” zwierzęciem był tygrys z nowojorskiego zoo. Był koniec marca, kiedy świat obiegła wiadomość, że zwierzęta też mogą chorować na COVID-19. Choć ta informacja była bardzo nieścisła, wywołała sporo emocji. Ludzie zaczęli wtedy porzucać swoje domowe zwierzęta, nie wyłączając rybek i żółwi, mimo zapewnień weterynarzy, że to nonsensowne.

Najpierw tygrys…

Czteroletni tygrys miał dodatni wynik testu na obecność koronawirusa (SARS-CoV-2) i to był pierwszy przypadek zachorowania zwierzęcia w USA. Ale nie na świecie. Przed tygrysem musiało być nosicielem wirusa zwierzę, które przekazało go człowiekowi. Podejrzewano węże, potem nietoperze, w końcu łuskowce. Choć faktem jest, że nikt nie widział kaszlących węży czy duszących się nietoperzy. A tymczasem to właśnie kaszel i problemy z oddychaniem były przyczyną zrobienia w nowojorskim zoo testów na obecność koronawirusa dużym kotom. Choć do teraz nie ma stuprocentowej pewności, uznano, że zwierzęta zakaziły się od jednego z pracowników zoo. Do teraz nie wiadomo, czy człowiek zakaził jedno zwierzę, a to już zakażone przekazało wirusa kolejnym, czy też człowiek zakaził każde zwierzę osobno. Nie wiadomo też, czy tygrysy mogły zakazić ludzi zdrowych. Wobec braku odpowiedzi na te pytania ogród zoologiczny zamknięto. Zagrożenie życia zwierząt nie zaistniało, choć były one wyraźnie słabsze i nie miały apetytu.

Zwierzęta, przynajmniej niektóre, mogą chorować na COVID-19. Ale to jest w istocie dla nauki błogosławieństwo. Bo w badaniu każdej choroby jest potrzebny odpowiedni model zwierzęcy – stworzenie, które nie tylko da się w kontrolowany sposób zakazić wirusem, ale które będzie też miało symptomy podobne do ludzkich i w ogóle będzie jak najbardziej do nas podobne. Już od czasów epidemii SARS sprzed niemal 20 lat wiadomo na przykład, że da się tym wirusem skutecznie zakazić chomika syryjskiego. Dzisiejszy SARS-CoV-2 jeszcze bardziej sobie chomiczka upodobał. On w ogóle lubi różne zwierzęta, co jest dość dziwne, bo wirusy są na ogół gatunkowo specyficzne, albo ludzkie, albo zwierzęce. A jak zwierzęce, to albo kocie, albo psie, albo kurze. Z tym wirusem jest jednak inaczej, ten ma zdolności do zakażania wielu różnych organizmów zwierzęcych.

Dostępne jest 35% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.