Znakomity spektakl absolwentów warszawskiej filmówki w zaskakujący sposób wydobywa aktualność piosenek Przemysława Gintrowskiego.
Przemysław Gintrowski popularność zdobył głównie w stanie wojennym, kiedy funkcjonował poza oficjalnym obiegiem.
Andrzej
Piosenki Przemysława Gintrowskiego kojarzą się przede wszystkim z klimatem lat 80. ubiegłego wieku, gdy troski i niepokoje Polaków znalazły wyraz w twórczości bardów. Gintrowski, obok Jacka Kaczmarskiego i Zbigniewa Łapińskiego, był współtwórcą głośnych programów „Mury” i „Raj”, dał się też poznać jako interpretator poezji Zbigniewa Herberta, a także autor muzyki do filmu „Człowiek z żelaza” Andrzeja Wajdy czy serialu „Zmiennicy” Stanisława Barei. Jego utwory, przegrywane z kasety na kasetę, zyskały szczególną popularność w stanie wojennym, kiedy artysta funkcjonował poza oficjalnym obiegiem, koncertując po domach czy kościołach. Czy jednak mogą one poruszać słuchaczy także u progu trzeciej dekady XXI wieku, gdy w muzyce rządzi zupełnie odmienna stylistyka, a konsumpcyjnie nastawione społeczeństwo żyje całkiem innymi sprawami? Absolwenci Warszawskiej Szkoły Filmowej, której Gintrowski był wykładowcą, dowodzą, że tak.
Barbarzyńcy znów idą
Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.