Covid dusi Amazonię

Beata Zajączkowska

|

GN 23/2020

publikacja 04.06.2020 00:00

Pandemia z ogromną siłą uderzyła w Amazonię. Rdzennym Indianom grozi wyginięcie. W płucach świata brakuje tlenu, żywności, lekarstw i mydła. W skrajnie trudnych warunkach pomoc organizują pracujące tam polskie misjonarki świeckie.

Przepełniony szpital w Iquitos (Peru). Przepełniony szpital w Iquitos (Peru).
Ginebra Pena /epa/pap

Jest tak źle, że chciałoby się krzyczeć, błagać o pomoc, choć wiem, że to niejedyne miejsce na świecie, gdzie ludzie cierpią – tak dramatyczną wiadomość otrzymałam od Beaty Prusinowskiej, polskiej misjonarki pracującej w Amazonii. Jej główną bazą jest peruwiańskie miasteczko El Estrecho, przy granicy z Kolumbią. Stamtąd wyrusza do indiańskich osad leżących wzdłuż rzeki Putumayo. Jest to rozległy teren zamieszkiwany przez rdzenne plemiona zdziesiątkowane niewolniczą pracą w czasie gorączki kauczukowej. Teraz do dżungli dotarł wirus. – Mamy kilkadziesiąt osób na kwarantannie. Brakuje jednak testów, a pobrane próbki trzeba wysyłać samolotem do odległego Iquitos – mówi B. Prusinowska. Wprowadzenie stanu wyjątkowego zablokowało ją w tym 600-tysięcznym mieście będącym stolicą peruwiańskiej Amazonii, a zarazem bazą logistyczną Wikariatu św. Józefa, gdzie pracują również Polacy – cztery misjonarki świeckie i sześciu księży. Teren wikariatu odpowiada połowie powierzchni Polski. Księża posługują m.in. w seminarium duchownym, do którego również dotarł wirus. Wszyscy jednak czują się dobrze.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.