Wiara i zaufanie

Tomasz Rożek

|

GN 23/2020

Z przeprowadzonych w kilkudziesięciu krajach świata badań wynika, że Polacy w sprawie epidemii bardziej wierzą znajomym i rodzinie niż lekarzom, ekspertom czy rządzącym. Jesteśmy ewenementem.

Wiara i zaufanie

Nie wiem, skąd wziął się pomysł, że o epidemii, wirusie, szczepionkach czy obostrzeniach celebryci mają więcej do powiedzenia niż eksperci. Nie wiem, dlaczego ich opinie tak chętnie uważamy za źródło wiarygodnych informacji. Przecież oni nie mają żadnego merytorycznego przygotowania, by przekazywać tłumom jakiekolwiek informacje. Lubimy ich, szanujemy, słuchamy czy oglądamy, bo dobrze śpiewają albo świetnie grają w filmach. Ale wirusy? Immunologia? Fale elektromagnetyczne? Obok pandemii wirusowej ostatnie tygodnie to istna pandemia głupich wpisów w mediach społecznościowych. I pewnie można by na nie spojrzeć z niedowierzaniem czy politowaniem, gdyby nie to, że one mają gigantyczne zasięgi i realny wpływ na postawy ludzi.

Firma badawcza YouGov opublikowała wyniki badań, które przeprowadziła w kilkudziesięciu krajach. Jedno z pytań dotyczyło wskazania, komu ufamy w sprawach zdrowia, a konkretnie epidemii COVID-19. Wyniki rozkładają się różnie, ale prawie zawsze największym zaufaniem cieszą się eksperci związani ze służbą zdrowia, lekarze i pielęgniarki. Zaufanie do rządu jest zróżnicowane. Od bardzo wysokiego w krajach dalekiej Azji do niskiego (w granicach 30 proc.) w krajach zachodniej Europy. Najmniejszym zaufaniem cieszą się media. Najniższe zaufanie do mediów występuje we Francji i Wielkiej Brytanii (odpowiednio 26 i 31 proc.). W Polsce zaufanie do rządu – w kwestii pandemii – należy do najniższych spośród badanych krajów. U nas politykom wierzy około 33 proc. ankietowanych. Gorzej jest tylko we Francji, gdzie ten odsetek wynosi 31 proc.

W Polsce dziennikarzom nie wierzy ponad połowa ankietowanych. Pod tym względem nie odstajemy od normy. Polska jest jednak jedynym krajem, w którym zaufanie do przyjaciół i rodziny jest większe niż zaufanie do specjalistów. Znajomym i bliskim wierzy u nas 81 proc. badanych, a lekarzom o 10 proc. mniej. Innymi słowy, gdy w sprawach zdrowia, epidemii, obostrzeń, dezynfekcji, maseczek i higieny co innego usłyszymy od znajomego, a co innego od eksperta, częściej posłuchamy tego pierwszego. Skąd znajomy czy nawet dobrze nam życząca osoba bliska ma często bardzo specjalistyczną wiedzę? Od innego znajomego, od innego członka rodziny. I tak plotki, półprawdy i zwykłe kłamstwa są kolportowane jak wirus, rozprzestrzeniają się jak choroba, której objawów na pierwszy rzut oka nie widać. Ale mogą one być groźniejsze, niż nam się wydaje. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.