(Nie) nasz prezydent

Jacek Dziedzina

|

GN 22/2020

publikacja 28.05.2020 00:00

Katolicy w USA jesienią zagłosują na Donalda Trumpa chętniej niż w 2016 roku. Wielu z nich jednak nadal ma dylemat, czy to wybór moralnie słuszny.

53 proc. amerykańskich katolików nie wyklucza, że w listopadowych wyborach zagłosuje na Donalda Trumpa. 53 proc. amerykańskich katolików nie wyklucza, że w listopadowych wyborach zagłosuje na Donalda Trumpa.
Andrew Harnik /aP Photo/east news

Jeszcze cztery lata temu wydawało się, że jest to niemożliwe. Donald Trump, niekryjący się ze swoim stylem życia oraz dość luźnym podejściem do spraw wiary i moralności, miał pozyskać głosy wierzącej części Ameryki. Podziały, jakie wówczas nastąpiły w chrześcijańskich wspólnotach w związku z rosnącymi szansami na to, że to Trump będzie kandydatem republikanów, były ogromne. Ostatecznie, mając do wyboru Hillary Clinton i Donalda Trumpa, wielu z zaciśniętymi zębami oddało głos na niego. W 2020 r. zęby nie są już tak mocno zaciśnięte. Większość tzw. ewangelikalnych chrześcijan i ponad połowa katolików jest gotowa poprzeć urzędującego prezydenta w staraniach o reelekcję. Powstał nawet silny ruch Katolicy za Trumpem, a o kandydacie republikanów ciepło wypowiada się nowojorski arcybiskup. Czy to oznacza, że wątpliwości sprzed czterech lat zniknęły?

Katedra Trumpa

Październik 2016 r. Dzień po trzeciej debacie telewizyjnej, w której Donald Trump starł się z Hillary Clinton, kandydaci usiedli przy jednym stole podczas dobroczynnej kolacji, znanej w USA jako Al Smith Dinner. Organizuje ją zawsze w roku wyborczym katolicka Fundacja Alfreda E. Smitha. Gospodarzem jest arcybiskup Nowego Jorku, zasiadający przy stole pomiędzy dwoma kandydatami, którzy są na ostatniej prostej do wyborów. W 2016 r. między Trumpem a Clinton siedział kard. Timothy Michael Dolan. Po kolacji arcybiskup przyznał, że siedział „w najbardziej lodowatym miejscu na Ziemi” – jego sąsiedzi unikali kontaktu wzrokowego ze sobą, nie podali sobie również ręki na przywitanie. Sytuację ratowała początkowo trochę konwencja przemówień kandydatów (tradycyjnie dowcipna, lekka forma). Hillary Clinton najpierw dobrze się bawiła i śmiała się, nawet wtedy, gdy Trump stwierdził, że kolacja „to dla Hillary pierwsze spotkanie, na którym przemawia do szefów korporacji i nie dostanie za to pieniędzy”. Kandydat republikanów zapunktował również dystansem wobec siebie, gdy mówił, że wielu ludzi powtarza mu, że skromność jest prawdopodobnie jego najlepszą zaletą. Śmiała się Hillary, śmiał się kard. Dolan, wydawało się, że katolicka fundacja stworzyła przestrzeń, w której mogą spotkać się i z dystansem mówić o sobie nawet tak skonfliktowani politycy.

Dostępne jest 26% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.